Nasza jedyna nadzieja, rozdział 08

654Report
Nasza jedyna nadzieja, rozdział 08

OSTRZEŻENIE! Wszystkie moje teksty są przeznaczone WYŁĄCZNIE dla osób dorosłych powyżej 18 roku życia. Historie mogą zawierać silne lub nawet skrajne treści seksualne. Wszystkie przedstawione osoby i wydarzenia są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest całkowicie przypadkowe. Działania, sytuacje i reakcje są WYŁĄCZNIE fikcyjne i nie należy ich podejmować w prawdziwym życiu.

Wszystkie postacie zaangażowane w aktywność seksualną w tej historii mają ukończone 18 lat. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat lub nie rozumiesz różnicy między fantazją a rzeczywistością lub jeśli mieszkasz w jakimkolwiek stanie, prowincji, narodzie lub terytorium plemiennym, które zabrania czytania aktów przedstawionych w tych historiach, prosimy o natychmiastowe zaprzestanie czytania i przeniesienie się w miejsce, które istnieje w XXI wieku.

Archiwizowanie i ponowne publikowanie tej historii jest dozwolone, ale tylko wtedy, gdy do artykułu dołączone jest potwierdzenie praw autorskich i oświadczenie o ograniczeniu użytkowania. Ta historia jest objęta prawami autorskimi (c) 2019 autorstwa The Technician.

Indywidualni czytelnicy mogą archiwizować i/lub drukować pojedyncze kopie tej historii do osobistego, niekomercyjnego użytku. Tworzenie wielu kopii tej historii na papierze, dysku lub w innym ustalonym formacie jest wyraźnie zabronione.

= = = = = = = = = = = = = = = = = = =

* * * * * * * * * * * *

Rozdział ósmy

Czwarte piętro

Wróciłem do The Blue Deuce chwilę po północy. Ten sam lokaj nadal był na służbie. Powitał mnie słowami „Witamy ponownie, panie Guthrie. Zaparkuję Twój samochód na jednym z naszych miejsc VIP. Po prostu powiedz im przy biurku, kiedy będziesz gotowy do wyjścia, a ja to dla ciebie przygotuję.

Podałem mu kluczyki i dwudziestkę i powiedziałem: „Pamiętaj, że jest elektryczny… wysoki moment obrotowy i tak dalej”.

„Nie zapomnę” – odpowiedział, zabierając klucze i rachunek. To zabawne, jak wydanie dwudziestu tysięcy w klubie w ciągu jednego wieczoru znacznie poprawi jakość obsługi. Wiadomość najwyraźniej rozchodzi się szybko.

Przeszedłem obok recepcji do windy, która była otwarta, bo właśnie wszedł do niej ktoś inny. Windy to śmiertelna pułapka i normalnie nigdy nie weszłabym do takiej, która otwiera się tak wygodnie, zwłaszcza gdy jako pierwszy wszedł raczej krępy mężczyzna o dwa cale wyższy ode mnie. Ale ponieważ byłem po prostu Haroldem Guthrie, bogatym biznesmenem z Ohio, który nie byłby tak paranoikiem jak W, wszedłem do windy.

Przełożyłem kartę przez czytnik pod standardowymi przyciskami i czekałem. Moje pomarszczone sznurki naprężyły się nieco, kiedy ruszyliśmy w górę, a nie w dół, ale potem zauważyłem, że naciśnięto przycisk drugiego piętra. Drugi mężczyzna najwyraźniej był po prostu spóźnionym gościem w krainie niewoli, uległości i dyscypliny. On i ja zgodnie ze standardem unikaliśmy wzajemnego spojrzenia, wymaganego od wszystkich podróżujących windą, dopóki drzwi na drugim piętrze nie otworzyły się i on nie wysiadł. Znów przeciągnąłem moją kartę i ruszyliśmy w dół.

Patrzyłem, jak światła nad drzwiami pokazywały 2, potem 1, a potem nic, gdy nadal szliśmy dalej. Miałem wrażenie, jakbyśmy zjechali dodatkowe dwa lub trzy piętra w dół, zanim winda się zatrzymała i otworzyły się tylne drzwi. Odwróciłem się i powoli wyszedłem do nowej recepcji. Było tam biurko gospodyni, bardzo podobne do tego, które znajdowało się na górze, z tą różnicą, że gospodyni za tym biurkiem miała na sobie niewolniczy kołnierz, bardzo obcisły gorset, buty na bardzo wysokich obcasach i nic więcej. Zwykle nie przepadam za tego typu fetyszami, ale ona, stojąc tam, wyglądała cholernie seksownie.

„Przesuń swoją kartę, aby zweryfikować członkostwo i otworzyć rachunek za jedzenie i napoje” – powiedziała z uśmiechem. Kiedy to zrobiłem, powiedziała: „Pójdź za mną”, obeszła wysokie biurko i zaczęła wchodzić do wewnętrznego pokoju. Podążając za nią, zrozumiałam, dlaczego nie przepadam za gorsetami. Z przodu nacisk gorsetu ściskał jej talię i unosił piersi, ale z tyłu zakłócał naturalny ruch jej pośladków. Jej tyłek nie poruszał się tak, jak powinien… a przynajmniej tak, jak wolałem, żeby tyłek się poruszał.

„Czy ten stół jest akceptowalny?” – zapytała pogodnie, wskazując w stronę stołu nieco oddalonego od przodu i środka. Z przodu było kilka wolnych stolików, ale miałem przeczucie, że musiałbym wydać tutaj ponad dwadzieścia kawałków, żeby automatycznie zostać wprowadzonym na te miejsca.

„W porządku” – powiedziałem, siadając tak, że mogłem z łatwością widzieć scenę i coś, co wyglądało na jedną lub dwie boczne atrakcje w rogach sali.

„Twój niewolnik wkrótce będzie z tobą” – zaćwierkała gospodyni, odwróciła się i poszła z powrotem na swoje stanowisko. W hotelowej restauracji kelnerki pełniły funkcję „serwerek”. Na górze głównego klubu byli „służącymi”. Tutaj na dole byli „niewolnikami”. Zastanawiałem się, czy rozrywka również odpowiednio wzrosła – czy spadła.

Kilka chwil później wybiegł nagi niewolnik. Dosłownie podbiegła do stołu i upadła na podłogę u moich stóp. Przemawiając z pozycji leżącej, powiedziała: „Ta niewolnica błaga o wybaczenie za moje spóźnienie”. Wzięła głęboki oddech, a następnie, wciąż z głową opartą na podłodze, powiedziała: „Co ten bezwartościowy niewolnik może przynieść szanowanemu Panu dla jego przyjemności?”

Po takim wstępie zastanawiałem się, co może być w menu, ale zdecydowałem się pozostać przy bourbonie… nie, Yukon Jack. Wiem, że wielu koneserów uważa go za syrop na kaszel z destylowanych odpadów renifera, ale ja uważam, że tania kanadyjska whisky aromatyzowana miodem jest dobrym likierem do popijania i nie ma niebezpieczeństwa, że ​​przez przypadek przesadzę. W przypadku Jacka więcej niż łyk to więcej niż wystarczy. – Yukon Jack – powiedziałem. „...podwójne... schludne.”

Niewolnik uciekł w ciemność i wrócił zaledwie kilka sekund później z ciężkim, podwójnym kieliszkiem wypełnionym po brzegi napojem o bursztynowej barwie. Upiłem bardzo mały łyk i skinąłem jej głową. „To na razie wszystko” – powiedziałem.

Wskazała przycisk wywołania na klawiaturze w pobliżu środka stołu. „Jeśli będziesz czegoś jeszcze potrzebować” – powiedziała pospiesznie, „ten guzik zabrzęcze mi w kołnierzyku”. Potem odwróciła się i pobiegła z powrotem w ciemność. Zastanawiałem się, za ile stołów jest odpowiedzialna i jak szybko będzie musiała biec, zanim wieczór się skończy.

Usiadłem wygodnie, żeby przyjrzeć się otoczeniu. Wszystko wydawało się ciemniejsze niż standardowy mrok klubowy na piętrze. Wokół głównego obszaru sceny zaciągnięto ciemnoniebiesko-czarną kurtynę i wszystkie światła na scenie były zgaszone, ale widziałem… a może wyczułem, że za ciemnością kryje się coś więcej. Wyłożona wykładziną podłoga była czarna. Ściany z przodu były zakryte tą samą matową, niebiesko-czarną zasłoną, która zakrywała scenę. Sufit stanowiła otwarta kratownica pomalowana na czarno. Ściany, tam gdzie je widziałem, były albo naprawdę starymi, bardzo ciemnymi betonowymi blokami, albo jakimś rodzajem sztucznego kamienia, który miał wyglądać jak piwnice jakiegoś starożytnego zamku. Zaśmiałem się sam do siebie. To był klub mistrza Waltera. To pasowało do jego osobowości.

Po obu stronach sceny, przed kurtynami, znajdowały się podwyższenia – oczywiście czarne. Na peronie po lewej stronie znajdowała się drewniana ławka do klapsów, która w tej chwili była pusta. Po prawej stronie wystawała dziwna rura, z której wystawały cztery duże wsporniki przykręcone do szczytu platformy. Ogólnie wyglądało na to, że powinna trzymać dużą choinkę.

Kiedy zastanawiałem się, jaki może być jego cel, moją uwagę przykuła głośna kłótnia. Donośny męski głos mówił: „Powiedziałem ci, co się stanie, jeśli dzisiaj wieczorem okażesz mi nieposłuszność”. Równie donośny kobiecy głos błagał: „Proszę, Mistrzu, nie zrobię tego więcej. Będę dobry. Nie rób mi tego. Nie każ mi robić tego publicznie.

Zastanawiałem się, co to może być, kiedy światła nad lewą platformą rozjaśniły się, a Mistrz przy stole, przy którym toczyła się kłótnia, wstał i zaczął ciągnąć nagą dziewczynę do przodu. Jedną rękę trzymał jej ramię w pobliżu ramienia. Drugą ręką trzymał jej smycz, która była mocno naciągnięta. Musiała to być jakaś smycz z kołnierzem, bo dopóki był napięty, ona poruszała się wraz z nim. Kiedy jednak rozluźniał ciągnięcie smyczy, ona walczyła, jakby próbowała wyrwać się z jego uścisku.

Kiedy już znaleźli się na platformie, puścił jej ramię, a ona spojrzała na niego wyzywająco. Wskazał na ławkę i powiedział: „Na miejscu, bo będzie gorzej”.

Kilka razy odciągnęła smycz, a potem powiedziała: „Jak mogłoby być gorzej niż pieprzenie mnie w dupę na oczach tych wszystkich ludzi?”

Roześmiał się i powiedział: „Mogłbym zmusić cię do błagania, żebym cię wyruchał w dupę”.

W odpowiedzi skrzyżowała ramiona jak wściekła dwulatka i nadal wpatrywała się w niego gniewnie.

– W takim razie OK – powiedział ze złością. Potem zawołał: „Czy mógłbym tu liczyć na pomoc?” oraz dwóch muskularnych młodych mężczyzn ubranych w czarne dżinsy i czarne T-shirty z napisem „Ochrona” na plecach pospieszyło na peron. Skinął im głową, a oni chwycili młodą kobietę za ramiona, prawie podnosząc ją z ziemi.

Te dwa nie były mięśniami typu mięśniowo-głowowego. Byli szczupli, wydajni i dokładnie wiedzieli, co robią. Bez wysiłku umieścili nagą niewolnicę na górnej części ławki do klapsów, a następnie jeden z nich przytrzymał ją w miejscu, podczas gdy drugi przypiął jej golenie do dolnego wyściełanego stopnia. Kiedy już miał przypiętą jedną nogę, próbowała kopnąć go drugą nogą, ale chwycił ją za krocze, gdy zaczęła kopać, a energia opuściła jej nogę. Wydawało się, że nie chwyta jej za cipkę, ale zamiast tego zdawał się wciskać kciuk w wewnętrzną stronę stawu nogi w jej kroczu. Jęknęła i opuściła lekko nogę. Złapał go i wepchnął na miejsce. Przymocowanie go do wyściełanego stopnia zajęło mu tylko kilka sekund.

Następnie stanął przed nią i chwycił ją za ramiona. Położył stopę na dolnej części ramy ławki do klapsów i wyciągnął ją na zewnątrz, mocno rozciągając jej ramiona. To zmusiło jej biodra do przodu, tak że oparły się o górną podkładkę na ławce. Następnie pierwszy ochroniarz przywiązał jej brzuch pasami. Sięgnął wokół niej i upewnił się, że jej piersi zwisają w otwartej przestrzeni pomiędzy podparciem brzucha a podparciem ramion, a następnie przypiął jej szyję. Drugi mężczyzna podawał mu jedno ramię na raz, po czym przesunął je lekko do przodu i przywiązał jej nadgarstki do pasów wzdłuż jej głowy. Kiedy skończyli, podnieśli przednią część ławki i obrócili ją tak, aby była równoległa do przodu podestu.

„Dziękuję” – powiedział szorstko Mistrz – „ale zostań. Mógłbym chcieć, żebyś znowu odwrócił ławkę, kiedy ona będzie mnie błagać, żebym ją przeleciał.

„To się nigdy nie stanie” – prawie krzyknął związany niewolnik. Potem wypluła: „Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię!"

„Nie, nie musisz” – powiedział jej Mistrz niemal delikatnie. "Kochasz mnie. …I podoba ci się to.” Przesunął dłonią po jej plecach i pośladku, po czym kontynuował: „Po prostu nie możesz się do tego zmusić, chyba że cię zmuszę”.

Odsunął się od niej i wyciągnął rękę. Naga kelnerka podbiegła do przodu i umieściła mu w dłoni krótkie, czarne, skórzane wiosło. Podszedł do swojego niewolnika i delikatnie poklepał wiosło po dłoni. „Błagaj mnie” – powiedział. „Błagaj, żebym cię wyruchał w dupę na oczach tych wszystkich ludzi”.

W odpowiedzi związana niewolnica gwałtownie pokręciła głową w przód i w tył.

„No dobrze” – powiedział Mistrz – „robimy to w bolesny sposób”. Następnie zaczął klepać ją po tyłku skórzanym wiosłem. Miło było zobaczyć kogoś, kto wiedział, jak prawidłowo używać tego rodzaju elastycznego, bijącego wiosła. Zaczął od standardowych klapsów, które rozłożył na całym jej tyłku i górnej części ud. Każde klapsy powodują głośne „Uderzenie!” a uderzenia były równomiernie rozmieszczone w odstępie nieco ponad sekundy.

Po jakiejś minucie zaczął wykonywać ruchy nadgarstkiem, które zmieniały dźwięk wiosła w powietrzu i dźwięk uderzenia w tyłek niewolnika. Tuż przed głośnym „Odwilż!” rozległ się lekki świst. Słychać było uderzenie końcówki wiosła zaledwie na mikrosekundy, zanim główna część wiosła uderzyła w ciało. Już jej nie rozgrzewał, uderzał dla efektu. I rzeczywiście, miało to wpływ. Zaczęła chrząkać i wiercić się przy każdym uderzeniu.

Po chwili zaczęła na niego krzyczeć: „Ty draniu! Ty skurwielu! Ty sukinsynu!” Przez następne pięć minut powtarzała różnorodną rotację tych krzyków. Następnie zatrzymał się i obszedł przód peronu. Stał z wiosłem trzymanym przed jej twarzą.

„Są dwa sposoby, aby temu zapobiec” – powiedział stanowczo. „Możesz użyć bezpiecznego słowa... albo możesz mnie błagać, żebym cię wyruchał w dupę”.

Spojrzała na niego wyzywająco i nic nie powiedziała, więc wrócił na swoje miejsce i wznowił dawanie klapsów. Teraz przy każdym uderzeniu podnosił wiosło wysoko ponad ramię. Świst wydawał się teraz nieco wyższy, a sam dźwięk klapsa powrócił do bardzo głośnego „Uderzenia!” Obserwowałem kilka uderzeń, zanim zdałem sobie sprawę, że zatrzymał rękę nieco nad jej pośladkiem i pozwolił, aby ruch wiosła przeniósł się przez samo uderzenie. Jest to bardzo trudne i pochłania część energii uderzenia, ale koncentruje uderzenie na znacznie mniejszym obszarze ciała.

Już po kilkudziesięciu takich uderzeniach zawołała: „Stop! Zatrzymywać się! Proszę przestań!"

„Wiesz, co to zatrzyma” – odpowiedział. – Albo podasz swoje hasło bezpieczeństwa, albo błagasz, żebym cię wyruchał w dupę.

Spojrzała na niego wyzywająco, a on znowu zaczął machać wiosłem. Pół tuzina klapsów później krzyknęła: „Stop! Zatrzymywać się! Pieprz mnie! Pieprz mnie!”

Pochylił się nad jej głową i powiedział niemal dziecięcym tonem: „Pierdol się, gdzie?”

„Pieprz mnie w dupę. Pieprz mnie w dupę” – zawołała i zaczęła szlochać.

Mistrz dał znak dwóm ochroniarzom, którzy stali obok, a oni wskoczyli z powrotem na platformę. „Chcę, żeby patrzyła, jak wszyscy ludzie ją obserwują, gdy pieprzę ją w dupę” – powiedział stanowczo. Kiedy niewolnik to powiedział, łkanie znacznie się wzmogło.

Po obróceniu ławki do klapsów w taki sposób, że niewolnik patrzył prosto na tłum, dwóch ochroniarzy opuściło platformę. Kiedy Mistrz szedł za niewolnikiem, podbiegła naga kelnerka i podała mu tubkę lubrykantu. Wrócił przed ławkę i przytrzymał rurkę przed twarzą niewolnika. „Powinienem cię pieprzyć bez tego” – powiedział – „ale będziesz miał dość bólu z powodu klapsów”.

Następnie obszedł ją od tyłu i rozpiął rozporek. Był imponująco przeciętny. Nie wydawał się zbyt długi, ale jego obwód prawdopodobnie sprawiał, że anal nie był zbyt przyjemny dla większości kobiet. Wycisnął trochę lubrykantu pomiędzy spuchnięte pośladki niewolnicy i zaczął wcierać go w jej pączek róży.

Od razu zaczęła lekko jęczeć. Na pewno nie był to krzyk bólu. Była bardzo podniecona i reagowała na jego palce wchodzące i wychodzące z jej tyłka. Pracował nad nią przez kilka minut, powoli przechodząc od jednego palca do dwóch, a potem trzech, a następnie wpychając wszystkie cztery palce, zwinięte w klin, do i z jej teraz rozciągniętej dupki.

Zaczęła się na niego opierać i krzyczała ochryple: „Pierdol mnie! Pieprz mnie! Proszę, pieprz mnie!”

„Zapominasz o czymś” – powiedział kpiąco Mistrz.

„Pieprz mnie w dupę!” – krzyknął niewolnik. „Proszę, pieprz mnie w dupę!”

„Skoro tak ładnie błagasz” – odpowiedział i wepchnął swojego kutasa w jej czekający pączek róży. Wsunął się mniej więcej o cal bez prawdziwego oporu, ale potem zatrzymał się, gdy powoli się otworzyła, aby umożliwić mu pełny dostęp. Potem zaczął powoli pompować.

Pompując, przesunął dłońmi po jej tyłku, najwyraźniej powodując ból, masując czerwone i fioletowe siniaki. W odpowiedzi niewolnik zaczął niski, ochrypły jęk, który stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy. Jego pompujące ruchy były równie wyważone, jak te, które dawały klapsy. Nic nie wskazywało na cokolwiek od niego, gdy ona stawała się coraz głośniejsza, a jej zmagania z więzami stawały się coraz bardziej szalone.

Po kilku minutach jej krzyki nagle stały się bardzo przenikliwe i zaczęła krzyczeć: „Nie, nie, o Boże, nie. Nie każ mi dochodzić. Nie każ mi spuszczać się podczas ruchania w dupę na oczach tych wszystkich ludzi. Nie pozwól, żeby ci ludzie mnie zobaczyli cuuuuuummmmm!”

Kiedy po raz ostatni krzyknęła słowo „cum”, wbił się mocno w jej tyłek, sięgając do przodu i chwytając ją za biodra, aby dodać sobie jeszcze większej mocy, gdy w nią wszedł i z lekkiego jęku wypluł się do jej wnętrzności.

Mistrz wysunął się ze swojej niewolnicy wkrótce po osiągnięciu orgazmu, zostawiając ją łkającą i cicho krzyczącą: „Tak mi wstyd. Bardzo mi wstyd.

Podbiegła do niego naga kelnerka i podała mu mały ręcznik lub serwetkę. Wytarł się i wsunął z powrotem w spodnie. W międzyczasie Slave Dolly kontynuowała swoją łkającą litanię: „Tak mi wstyd. Bardzo mi wstyd.

Poklepał ją elegancko po tyłku i powiedział: „No cóż, w takim razie zostawimy cię tu na chwilę, żeby ludzie mogli zobaczyć, jak naprawdę wygląda upokorzona dziwka z tyłkiem”. Jęknęła głośno z rozpaczy, gdy zszedł z platformy i wrócił do swojego stołu. Gdy tylko usiadł, wybiegła naga kelnerka, żeby zobaczyć, czy teraz, gdy skończył ze swoją niewolnicą, czegoś nie pragnie.

Hałas po drugiej stronie klubu zwrócił moją uwagę z powrotem na prawy peron. Sześciu ochroniarzy wnosiło na platformę duży, okrągły, metalowy przedmiot. Poznałem ten przedmiot i rozpoznałem kobietę związaną pośrodku. To była pani Tenesha w swojej stalowej kuli.

Sześciu mężczyzn ustawiło kulę ziemską na stojaku. Do kuli ziemskiej znajdował się duży, okrągły aparat, który zdawał się być przymocowany dokładnie do trzonu platformy. Trudno było stwierdzić, czy kula była podtrzymywana przez wał, czy przez aparat. Może pracowali razem. Gruby przewód elektryczny wiódł pod kurtyną sceny. Gdy mężczyźni byli już pewni, że kula jest na swoim miejscu, jeden z nich poszedł za kulisy i najwyraźniej uruchomił mechanizm, ponieważ kula zaczęła się powoli obracać.

„Panie i Panowie” – powiedział Mistrz Walter ze środka sceny, stojąc przed kurtyną – „Panie i Panowie, przedstawiam Panią Teneshę White w jej Świecie Bólu”.

Gdy tylko wypowiedział te słowa, kilka niebiesko-białych łuków przeskoczyło z wewnętrznych szczytów globu na skórę Pani. „Za każdym razem, gdy dziś wieczorem zadzwonisz do swoich serwerów” – powiedział z szerokim uśmiechem, „będziesz także dzwonić do Pani Teneshy”. Przerwał, żeby na nią spojrzeć, i zachichotał. „Wiem, że wielu z was będzie to bardzo cieszyć”. Zaśmiał się ponownie. – Jednak pani Tenesha tego nie zrobi.

Jakby dla podkreślenia jego uwagi, z metalowych szczytów wyskoczyło kilka kolejnych łuków, a Pani Tenesha krzyknęła z bólu. Mistrz Walter podniósł lekko głowę i powiedział: „Niemcy i Argentyńczycy już odkupili swoich mistrzów i kochanki. Dlaczego nic nie zrobiono dla pani Teneshy?” Spojrzałem na sufit, gdzie mistrz Walter utkwił wzrok. Czarna kopuła kamery bezpieczeństwa była ledwo widoczna pośród czarnych stalowych kratownic.

Reflektor oświetlający Mistrza Waltera zgasł, a on zszedł ze sceny. Kilka chwil później zasłony wzdłuż bocznych ścian zostały odsunięte w stronę sceny, odsłaniając pięć nagich osób przytwierdzonych do betonowych ścian. Nie rozpoznałem dwóch z nich, ale jeden z nich to mistrz Tyrone, drugi to pani Kelly, a trzecia to pani Barbette. Mistrzyni Barbette była na wpół ubrana w obcisły gorset, który podkreślał jej piersi, ale pod gorsetem była naga. A może powinienem powiedzieć, że pod gorsetem był nagi, bo pod gorsetem znajdowały się oczywiście męskie genitalia.

Mistrzyni Barbette była transwestytą, transwestytą, którego sekretny fetysz został odkryty dopiero, gdy został wyniesiony z Rady Cienia do Wewnętrznego Kręgu. Czuł, że nie może przyjąć tego stanowiska, jeśli reszta Wewnętrznego Kręgu nie będzie w pełni wiedziała, kim jest i nie zaakceptuje tego, więc przed ich głosowaniem ujawnił się członkom Kręgu. Powiedzieć, że był to szok dla większości środowiska, byłoby wielkim niedopowiedzeniem. Był żeńskim cieniem Mistrza Brodricka, który nigdy nie wyjawił Kręgowi, że Pani Barbette jest mężczyzną. Nikt nie mógł zapytać mistrza Brodricka, czy wiedział, ponieważ to jego śmierć wyniosła panią Barbette na pozycję w Kręgu. Po długich dyskusjach Krąg powiedział, że przyjmą go, ale tylko jako Mistrza, ponieważ jest mężczyzną. Twierdził, że skoro jest mężczyzną przebierającym się za kobietę, powinien być odbierany jak Pani. W końcu jeden z członków Kręgu powiedział: „Co powinniśmy zrobić? Przyjąć cię jako mistrzynię?” Pani Barbette odpowiedziała: „Dokładnie!” i to właśnie zostało zrobione. Mastress Barbette została pierwszą transwestytką należącą do Wewnętrznego Kręgu.

Wiedziałem, że gdybym teraz wyszedł, wyglądałoby to podejrzanie, więc zdecydowałem się zostać na przedstawienie – czy cokolwiek innego, co uchodziło za rozrywkę tutaj, na Czwartym Piętrze. Właśnie wypiłem kolejny łyk Jacka, gdy system nagłaśniający zaczął wyć bardzo znajomą melodię, a czterech ochroniarzy powoli przeszło korytarzem, niosąc kosz wiszący na dwóch drążkach przewieszonych przez ich ramiona. Kurtyny się otworzyły i weszli po schodach na scenę.

Kiedy odłożyli kosz i opuścili scenę, znajomo wyglądające zielone ramię zaczęło wić się z kosza. Właśnie zaczęła wstawać z kosza, kiedy zauważyłem, że ktoś odsuwa drugie krzesło od mojego stołu. Odwróciłem lekko głowę i zobaczyłem Waltera Monty'ego siedzącego obok mnie.

„Więc” – powiedział, kiwając głową w stronę sceny – „czy to jest ten występ, który pamiętasz z Iowa?”

Fakt, że za nim, oprócz jego ochroniarzy, stało co najmniej czterech ochroniarzy, powiedział mi, że moja odpowiedź była bardzo ważna. Tak naprawdę moje życie mogło zależeć od tego, co powiedziałem. Oczywiście coś było takie samo i coś różniło się od aktu, który oglądałem w Iowa. Sączyłem drinka, starając się wyglądać na zrelaksowanego, jednocześnie uważnie przyglądając się wszystkiemu, co widziałem na scenie. Kosz różnił się od tego, którego używano u [/i]pułkownika Boogiego[/i], ale Wyatt miał do pomocy tylko dwie osoby, więc nie było mowy, żeby mogli wnieść kosz wiszący między dwoma słupami. Przyglądając się uważniej tancerce, zauważyłem, że wydawała się nieco inna niż tancerka, którą obserwowałem w Iowa. Wyglądała starzej i... mocniej.

Upiłem kolejny łyk. Prawdopodobnie była to pułapka. Nie, to na pewno była pułapka. Mistrz Walter próbował w jakiś sposób zweryfikować KIEDY byłem w klubie jego brata. Nie miałam możliwości poznać prawidłowej odpowiedzi, więc musiałam po prostu zdać się na intuicję i zgadnąć.

„No cóż” – powiedziałem – „dziewczyna wygląda tak samo, ale to zdecydowanie inny koszyk”.

„To siostry” – powiedział mistrz Walter. „Chciałem dać jej młodszej siostrze szansę na przełamanie się w miejscu, w którym nie wpłynie to na reputację mojego klubu, więc wysłałem ją do Iowa. Starsza siostra chciała chronić młodszą siostrę i wyszła tam na kilka tygodni, aby upewnić się, że wszystko jest bezpieczne. Młodsza siostra zaczęła tam pracę w zeszły piątek.

Spojrzałem na mistrza Waltera i przybrałem najbardziej zatroskany wyraz twarzy. – Coś złego przydarzyło się twojemu bratu, prawda? Powiedziałem. – I musiałeś mieć pewność, że nie mam z tym nic wspólnego. Zrobiłam pauzę i powiedziałam: „Mam nadzieję, że nie jest to coś, z czego nie możesz mu pomóc”.

– Nie twój problem – powiedział stanowczo. – Zajmę się tym.

Następnie zwrócił się do mężczyzn stojących za nim i powiedział: „Sprawdza. To po prostu głupi, bogaty drań z Ohio.

Poczekałem, aż on i jego świta wrócą w ciemność, zanim ponownie sięgnąłem po mojego drinka. Nie chciałam, żeby zobaczył, jak bardzo trzęsą mi się ręce. Któregoś dnia zgadnę źle, ale jak dotąd przeczucia mnie nie zawiodły.

W końcu wziąłem duży łyk drinka i patrzyłem, jak Lady – starsza siostra – Anakonda tańczyła po pokoju, pełzając od stołu do stołu. Kiedy przechodziła obok mojego stołu, mogłem się jej lepiej przyjrzeć. Było rodzinne podobieństwo do młodej kobiety, która tańczyła u pułkownika Boogie, ale ta kobieta wyglądała na znacznie twardszą i bardziej... doświadczoną niż jej młodsza siostra. Zastanawiałem się, ile lat tańczenia w takich klubach zajęło kobiecie, zanim nabyła tę twardą, plastikową skorupę.

Poczekałem, aż zatańczy z powrotem na scenę, a następnie nacisnąłem przycisk wezwania serwera znajdujący się na środku mojego stołu. Krzyk Pani Teneshy przypomniał mi, że nie tylko mój serwer „zabrzęczał”, kiedy nacisnąłem przycisk. Moje bliskie spotkanie z Walterem Montym rozproszyło moją uwagę i zapomniałem. Może tak było najlepiej. Nawet gdybym wiedział, co to zrobi, i tak musiałbym nacisnąć przycisk. Harold Guthrie byłby zadowolony, gdyby usłyszał krzyk związanej kobiety w metalowej kuli. Mógłby nawet nacisnąć przycisk jeszcze kilka razy, żeby usłyszeć dźwięk jej krzyków.

Mój niewolnik podbiegł do mojego stołu. „Czy masz menu?” Zapytałam. „Być może będę w nastroju, aby spróbować czegoś nowego”.

Odpowiedziała: „Mogę ci wyrecytować menu. Czy chcesz jedzenie lub napój?”

„Napój” – odpowiedziałem.

„Piwo, wino czy alkohol?”

To było jak korzystanie z menu on-line. – Chyba piwo – powiedziałem, zastanawiając się, co powie dalej.

Zaczęła spisywać litanię każdego piwa, które mieli przy sobie, zarówno z beczki, jak i w puszkach czy butelkach. Bardzo starałem się nie śmiać, gdy nagle usłyszałem: „Weihenstephaner Hefeweissbier Dark”.

"Czekać!" Powiedziałem szybko. „Wróć do tego dziwnie brzmiącego. To brzmi inaczej. Właściwie to bardzo dobrze znam tę markę. Weihenstephaner to niemieckie ciemne piwo importowane do Stanów Zjednoczonych.

„Weihenstephaner Hefeweissbier Ciemny?” zapytała.

„Tak” – powiedziałem – „ten. Czy to jest dobre?"

„To ciemne piwo, jeśli lubisz tego rodzaju piwa” – powiedziała. Było oczywiste, że to nie był jej wybór.

„Nie wiem, czy mi się to spodoba” – odpowiedziałem – „ale dziś wieczorem próbuję wielu nowych rzeczy, więc dlaczego nie?”

Niecałą minutę później na moim stole leżała 1-litrowa butelka Weihenstephaner Hefeweissbier Dark i lodowata, matowa szklanka. Nie zadałem sobie trudu, aby jej powiedzieć, że niemieckie piwo lub ale należy podawać w temperaturze pokojowej lub tylko lekko schłodzone. Harold Guthrie nie wiedziałby czegoś takiego. Butelka sprawiała wrażenie, jakby była tylko lekko schłodzona, więc trzymałam szklankę w dłoni przez około minutę, podgrzewając ją, udając, że próbuję przeczytać etykietę na butelce. Następnie nalałem piwa do szklanki. Zsunęłam pierwszą część butelki po ściance szklanki, a następnie przesunęłam się na środek, aby stworzyć odpowiednią główkę. Kiedy skończyłem, miałem się czym cieszyć, czekając na odpowiedni czas przed wyjściem.

Właśnie wypiłem pierwszy łyk, kiedy na scenę wyszedł Walter Monty. Lady Anakonda zniknęła. Czterej mężczyźni z kijami nieśli jej koszyk z powrotem przez klub, podczas gdy ja bawiłem się szklanką. Nie widziałem, jak zakończyła swój występ, ale zakładam, że jakimś cudem faktycznie spadła z powrotem do kosza, ponieważ światła ani razu nie przygasły.

– Potrzebujemy ochotnika – oznajmił głośno. Potem roześmiał się i powiedział: „...lub niechętny uczestnik”.

Kiedy mówił, dwóch ochroniarzy wtoczyło na scenę dziwnie wyglądające urządzenie. Miał około sześciu stóp długości i znajdowało się na nim coś, co wyglądało jak dwa małe wagony z platformą. W samym środku znajdował się srebrny słup.

„Teraz, panowie” – powiedział mistrz Walter surowo – „nie każcie mi losować numerów członkowskich.

Usłyszałem, jak młoda kobieta głośno jęczy: „Ale byłam tam ostatnim razem, gdy tu byliśmy”.

„Wiem” – odpowiedział jej Mistrz. „Dlatego wróciliśmy”.

Wysoka, smukła ruda wstała i powoli podeszła do sceny. Z wyjątkiem obroży i smyczy była zupełnie naga. Choć pozbawiona była wszelkich włosów poniżej szyi, nie było wątpliwości, że jest naturalną rudowłosą. Tylko prawdziwe rude mają tak różowe sutki i tylko naturalne rude są tak różowe między nogami. Jej wargi sromowe, a także część skóry poza szczeliną, miały jasny odcień różu.

Gdy weszła na scenę, jej mistrz zawołał głośno: „Pokaż im swoją różową małą dupeczkę, słodziaku”. Zatrzymała się i pochyliła do przodu w pasie, aż jej głowa prawie znalazła się na podłodze. Jej pączek róży zdecydowanie wyglądał jak pączek róży świecący spomiędzy jej porcelanowo białych policzków.

Rozległ się pijacki okrzyk: „Muszę tego spróbować”, a bardzo pijany młody człowiek zatoczył się w stronę sceny. Sześciu ochroniarzy pojawiło się znikąd i chwyciło go, gdy był jeszcze w znacznej odległości od schodów. Jeden z nich powiedział głośno: „No już, Frankie, chodź z nami, a my zadzwonimy do twojego taty. Jeszcze raz, a on odbierze ci przywileje... albo my to zrobimy.

Młody pijak poszedł z nimi chętnie. Naprawdę nie miał wielkiego wyboru. Po obu jego stronach stał ochroniarz, mocno trzymający go za ramię tuż pod ramieniem. Inny stał za nim, mocno ściskając jego szyję. Gdy szli na tyły klubu, szedł przed nimi jeden z pozostałych ochroniarzy. Pozostali dwaj szli za nimi, kręcąc głowami w przód i w tył na wypadek, gdyby miał ze sobą pijanych kumpli, którzy mogliby chcieć zrobić scenę. Byłem pod wielkim wrażeniem zespołu bezpieczeństwa Waltera Monty’ego.

Tymczasem na scenie Mistrz Walter mówił: „Zabezpieczenia są włączone”, chwytając nagą niewolnicę za rękę i umieszczając ją na dziwnej maszynie. Upewnił się, że jedna stopa znajduje się na każdej z małych platform, a błyszczący słupek jest skierowany bezpośrednio pomiędzy jej nogami. Naga młoda kobieta – być może jedna z kelnerek – pojawiła się na scenie i przywiązała niewolnikowi stopy.

„Musimy ustawić ten drążek na odpowiedniej wysokości” – powiedział mistrz Walter, przekręcając i unosząc błyszczącą włócznię, po czym wepchnął ją lekko w cipkę niewolnika.

„Teraz damy ci coś, czego możesz się trzymać” – powiedział pogodnie, gdy nagi pomocnik podniósł łańcuch i zapiął kajdanki na lewej ręce uroczej niewolnicy. Następnie powtórzyła procedurę prawą ręką. Kiedy skończyła, łańcuchy zwisały luźno, ale mistrz Walter podniósł coś, co wyglądało na pilota i powiedział: „Ustawmy ciągnięcia ręczne”. Nacisnął przycisk i oba łańcuchy napięły się. Albo były obciążone sprężyną, albo, co bardziej prawdopodobne, były podłączone do jakiegoś bolącego systemu zapadkowego napędzanego elektrycznie.

„Oto jak to działa” – wyjaśnił wyraźnie przestraszonemu niewolnikowi. „Kiedy zwolnię rolki stopki, będą mogły się swobodnie wysuwać lub całkowicie wsuwać”. Zachichotał. „Nie chcesz ich na żadnym z tych stanowisk. To, co chcesz zrobić, to utrzymać stopy dokładnie tam, gdzie są teraz. Czy myślisz, że możesz to zrobić? ... przez dziesiec minut?"

Niewolniczy słodziak bardzo nerwowo skinął głową. Następnie Mistrz Walter zwrócił się do tłumu i zapytał głośno: „Myślisz, że ona może to zrobić?”

Było kilka zawołań „Tak”, ale większość odpowiedziała „Nie”. Jeden z bardzo donośnych głosów, który brzmiał jak jej Mistrz, krzyknął: „Do diabła, nie!”

Master Walter again turned to the now terrified slave and said, “Since so many of the people here think you can’t do it, we are going to give you some encouragement. Whenever the sliders come all the way in, you will feel an electric shock on your feet like this.”

The slave yelped and attempted to pull her feet together and lift her cunt off the silver pole. Master Walter laughed and said, “I think you have discovered that since both feet are riding on the same rail, we had to find somewhere else to act as a ground terminal for our electric current.” He laughed again and wiggled the shiny pole that was impaling slave cutie-pie. “Or maybe I should say we found a ground stake.”

He looked at slave cutie-pie who was starting to breathe hard and was looking like she was close to panicking. “Now that was an unpleasant shock, wasn’t it?” Master Walter asked her. Then he said, “But the shock is three times stronger if you let the foot sliders touch the outside stops.”

Master Walter now stood alongside the machine and once again held up his remote. “The controls are set for ten minutes” A digital display descended from above showing 10:00 minutes on it. “... and once the timer starts nothing can stop it... not me... not you... and definitely not slave cutie-pie.”

I doubted that was true. I was sure that a simple push of a button on the remote would shut down the machine, but Master Walter was making it clear to everyone– especially slave cutie-pie– that her safeword would be ignored for the next ten minutes.

“So that you don’t accidentally fall off the machine,” Master Walter said firmly, “we’ll need a safety support.”

A cable now descended from the ceiling. The cable was split in two about three feet from its end. The two branches connected to what looked like a steel posture collar with Frankenstein bolts extending out several inches from the sides of the neck area.

“This is one size fits all,” Master Walter said cheerily as he strapped the metal posture collar in place around slave cutie-pie’s neck. It was somewhat loose on her neck, with plenty of room for her own collar under it, but the flare which went under her chin and behind the back of her head seemed to be adequately tight to hold her head. Once it was in place, he used his remote to tighten the cable until she was just barely held upright by it.

“A drum roll please,” he said dramatically and the sound of a drum came over the speakers. On the final hit of the drum roll, he pressed something on the remote and slave cutie-pie’s legs suddenly slid wide apart.

You could hear the sliders slam against the outside stops just before she screamed and pulled her legs back together. She screamed again as the sliders hit the inside stops. There were four or five more slams and screams as the sliders slid to the inner and outer extremes before slave cutie-pie was finally able to stop her legs mid-way and prevent further shocks.

She stood rigidly still for a moment, but then one of her feet moved slightly and she tried to pull her legs partially together to stop the slide. With both feet sliding freely, however, she overcorrected and slammed her legs together. This time she didn’t scream, but only yelped slightly as the current went through her feet and her cunt. She tried stopping her legs as they automatically spread from the pain of the shock, but she was unable to regain control and her left leg went all of the way out.

There was no loud slamming clunk this time, and no scream. There wasn’t even a yelp, just a low-pitched grunt as the current buzzed her left leg and her cunt. I could see muscle tension in her arms as she tried– unsuccessfully– to stabilize herself. Her left leg pulled in while her right moved out and she ended up hitting the stops with both feet, her left leg hitting the inside stop and the right leg hitting the outside stop.

Without pulling her right leg in, she moved her left leg out until it, too, was against the stop. Then, with her body vibrating from the shocks, she slowly pulled both legs inward until they were at the midway point. The look of relief on her face lasted for several seconds until one foot again started to move slightly. She pulled as hard as she could against the chains holding her hands, but the little stabilization that pull provided wasn’t enough and the whole cycle began again.

When the shocks hit, she threw back her head and again screamed loudly. This time much more loudly than she had originally screamed. She also lost control of her bladder and sprayed the stage. Obviously, the voltage had stepped up higher. Her body now more than vibrated. It shook violently as the higher voltage assailed her feet and her cunt, the current coursing through her legs causing them to shake like a cheap Elvis impersonator. She must have done a cleansing routine in preparation for going out with her Master tonight because she did not lose control of her bowels– or at least there was nothing to expel.

This cycle of pulling herself into the center and holding it for a few moments before losing control and slamming into either the inner or outer stops continued. The voltage evidently stepped up twice more, judging from the yelps and the increased shaking of her legs. Finally, shortly after the timer read 03:00, she gave up, letting her legs spread completely and hanging there from the weird posture collar letting the voltage bounce and shake her body like a marionette on a puppet stage.

When the timer finally ran out, there was a huge burst of applause from the crowd. Master Walter went back up on stage and called for some assistance from his security men. Four of them hurried up on stage and held slave cutie-pie while he adjusted the chrome spike down out of her cunt. When he removed the steel posture collar, she slumped forward and would have fallen if it had not been for the men holding her in place. Master Walter then stepped away and the men released her arm restraints and unstrapped her feet from the roller platforms. One of them then picked her up and carried her back to her Master’s table. When she appeared to have difficulty staying in the chair, one of the men produced a long, black silk scarf and tied it around her body under her arms to hold her in place. She sat there staring glassy-eyed at her own Master as Master Walter stepped back on stage to introduce another act.

While he was talking, I got up and walked to the elevator at the back of the club. I had seen enough. I now knew where Walter Monty was and where several of the hostages were held, including Master Tyrone and Mistress Tenesha. The only problem was that there was no way some simple trick out of Boris’ magic box was going to set them free. Master Walter was no Wyatt; his highly trained security team were not Bill and Ted; and the specially-constructed room beneath The Blue Deuce was no Colonel Boogie’s. I was going to need some serious help pulling this one off.

Luckily for me, among the few trusted people for whom Master Randolph had given me names was Sam Two Feathers. I knew Sam. I had helped him when his wife’s sister was abducted by some crazies who hated “Indians” but for some reason wanted Precious Rock as their squaw / sex slave. Sam knew who they were and where they were, but the tribal authorities wouldn’t listen to him because they considered him white. The local authorities wouldn’t listen to him because he was “just an indian,” and “it was an indian matter.” He needed a white man to act as a go-between with the racist white authorities and I was eminently qualified for that.

He would handle the tribal side of it. He was eminently qualified for that, or should have been. Sam Two Feathers was full-blooded Sioux, or at least as full-blooded as anyone can be anything, but he wasn’t on the official tribal registry and therefore was not a member of the tribe. His wife, Ruby Waters was removed from the tribal registry when she married Sam against her father’s wishes. Sometimes it’s nice to know that prejudice and bigotry isn’t isolated to one ethnic group.

We got Precious Rock back alive and intact, but she would need a lot of counseling and therapy before resuming her normal life. I had the foresight to take a couple of federal agents with us when we raided these scumbags’ love nest in the mountains. Their presence had a calming– or at least restraining– effect on Sam, so the four men who had abducted Precious Rock ended up alive, but would spend most of the rest of their lives in prison. In appreciation for returning Precious Rock, Sam’s father-in-law got Ruby Waters reinstated on the tribal registry. That means Sam Two Feathers’ children are official Sioux even though they live off the reservation.

Sam works as a private security consultant in the LA area. If you ask him what he does, he will tell you that he provides a scary face when rich people need to keep tourists and paparazzi away from their gates. I’ve seen his company at work and he definitely can provide more than just a scary face.

I waited until morning, got out an unused burner phone and re-registered the phone number to one of my standbys. Then, using my computer program, I texted him on his private number, “Hi Ho Silver to my favorite contrary. Need to talk. Burner phone #3. Text back time you will call.”

About fifteen minutes later, I received a text that said only, “14:05"

It was a little past eight in the morning, so that gave me some more needed sleep time. I woke up around noon and went down to the hotel restaurant for lunch. I debated taking a swim, but decided that a sunburn might interfere with the task at hand. Besides, if people saw me in swim trunks, they might wonder how a businessman from Ohio ended up with so many battle scars. I was waiting on my balcony when the phone rang at exactly five minutes after two.

If someone was somehow listening in on the call, they would have been very confused. Sam and I had talked about the Contraries in Sioux tradition. They lived their lives backward. They also talked backwards... sort of. Their answers were always reversed. When I called him my favorite Contrary, I indicated that this was to be a contrary conversation.

His first question was, “Is this W?”

"NIE."

“Can you talk?”

"NIE."

I then asked some questions of my own, beginning with, “Are you under any pressure from anyone concerning me?”

"Tak."

Zrelaksowałem się. The Monty brothers and their traitor within The Society weren’t pressuring Sam.

“What was the name of Tonto’s horse?” Zapytałam.

“Silver,” He answered. Then he added, “The Lone Ranger rode Scout, Kemosabe.”

I laughed and said, “Enough contrariness. We need to talk in person.”

He said flatly, “High Rooftop Lounge, Venice Boardwalk, One hour.” Then he hung up.

It took me fifty minutes to drive to Venice Beach and another ten to find the High Rooftop Lounge. After I had climbed the stairs, the hostess came up to me and I said, “I am supposed to meet someone here.”

I was still trying to decide if Sam had given his real name when a young man with a very military bearing walked up to me and said, “Are you Kemosabe?”

The hostess looked shocked, but I nodded and said, “Yup.”

“Follow me,” the young man said and turned and walked to a nearly empty section of the club. Three additional very lean and muscular young men were standing near the outside edges of the roof. As we approached the table where Sam was seated, the man guiding me veered off and took up a post on the outside wall. All four young men were facing outward, forming a square around the table where Sam sat smiling at me. I had forgotten just how intimidating Sam Two Feathers’ smile could be.

“You look pretty good for a dead man,” he said as I sat down.

“What do you know about the Monty brothers?” Zapytałam.

“I know you are after them,” he replied. “Master Randolph said you might be in touch, but... that was before the incident in Vegas.”

“Some poor sap stole the wrong truck,” I said slowly. “Unfortunate for him; lucky for me; they think I’m dead, so I’ve been able to infiltrate Walter Monty’s club here in LA.”

“And you need my help to capture him and free the hostages,” Sam said in his flat, bass-voiced way of talking.

“That pretty much says it all,” I answered.

“What have we got?” he said, leaning forward and setting a piece of paper and a pen on the table. I started drawing the layout as best I could remember.

“The only entrance seems to be the elevator from The Blue Deuce,” I explained, “but I’m betting there are fire escapes or rat holes out through the strip mall. We might be able to get in through there.”

“Have you looked at the Fire Marshall’s files on both buildings?” on zapytał.

“I think Boris would have checked that,” I replied and he laughed.

“Not unless he had someone on the inside or got a court order,” Sam said. “Those files aren’t kept on line. You have to go into the office itself to look at them, and you have to have a court order or be part of a Fire Marshall investigation.”

I said “Shit!” and Sam smiled at me.

“Luckily,” he said, “I have both... when I need them.” He then laid a small tablet on the table and brought up some images. There were three fire exits out of the hidden club area. Two led directly into the hallways. The third led through the dress shop.

“We will have to block the elevator entrance,” he said flatly, “and create enough threat and confusion that people will stampede out the safety exits.”

“How will they know they are even there?” Zapytałam. “I was down there and didn’t see any indication of them.”

Sam smiled again. “In case of an earthquake,” he said in his flat way of speaking, “those doors will automatically open and guide lights will glow in the walls or on the ceiling.”

“Great!” I said, sounding much more animated than Sam. “Now all we have to do is arrange for an earthquake on cue.”

Sam’s smile widened. “Did you know,” he said, “that all elevators are required to have an earthquake sensor in the bottom of the shaft? And that a relatively small explosion would trigger that sensor?”

“Wouldn’t that be a little rough on anyone in the elevator?” Zapytałam.

“I hate collateral damage as much as you do,” he said firmly. “There will be no one in the elevator because you will be the one triggering the blast. And with my help, Boris will have control of the elevator. But we have to go tonight before they move the hostages.”

Hopefully, the W team was about to score a surprise run in a game that was supposedly already over.

= = = = = = = = = = = = = = = = = = =

END OF CHAPTER

= = = = = = = = = = = = = = = = = = =

Podobne artykuły

Druga praca

Druga praca Było około 30 minut do zamknięcia, kiedy powiedziano mi, że pani Ochoa chce się ze mną zobaczyć po zamknięciu. Chociaż nosiłem pager na jej rozkazy, nigdy go nie włączałem. Pieprzyć ją. Po pierwsze, gdyby pieniądze z tej pracy nie pomogły mojemu synowi na studiach, nie byłoby mnie tutaj. Po drugie, jestem przełożonym w mojej prawdziwej pracy, więc nie przyjmuję dobrze zleceń. Po trzecie, odkąd mała arogancka Meksykanka, pani Ochoa, została przełożoną, miała te małe, wybredne zamówienia, które były po prostu bzdurami. Wreszcie, prawdę mówiąc, wszyscy Meksykanie byli leniwymi freeloaderami, a zwłaszcza jej nowo zatrudniona, nic nie robiąca, 17-letnia siostrzenica...

2.6K Widoki

Likes 1

Zegarmistrz i wynalazca, część 4_(1)

„Idziemy…” Jęknąłem, kładąc skrzynkę na stole. Westchnąłem rozglądając się po magazynie; Znów byłem sam w fabryce, tym razem organizując transporty. Jęcząc wygiąłem plecy w łuk. Rozciąganie; Byłem bardziej niż obolały od porodu. Scrap stał w kącie, czekając na moje rozkazy. „Zdobądź czas na powrót do domu”. W odpowiedzi automat wyprostował się lekko, syknął i pomaszerował do drzwi. Otworzyłem go i poszedłem za swoim wynalazkiem na słabo oświetlone ulice. Ulice były w połowie puste, głównie ludzie wracali do domów na wieczór; co jakiś czas przejeżdżał samochód parowy, wioząc jednego lub dwóch obywateli z górnego kręgu. Idąc, uświadomiłem sobie coś, co brzmiało jak...

2K Widoki

Likes 0

Lekarstwo na spermę 4

Rozdział 4 Proszę przeczytać pierwsze 3 rozdziały Kellie starała się wyglądać na zrozpaczoną, gdy Kristin pędziła do drzwi frontowych swojego samochodu. Kellie otworzyła frontowe drzwi, zanim Kristin zdążyła zapukać. „O mój Boże, Kellie? Co się dzieje?! Czy zadzwoniłeś pod 911??”, Kristin powiedziała pospiesznie, gdy weszła do domu. Kellie zauważyła, że ​​jej włosy są nadal mokre po prysznicu. Zauważyła też, że ma na sobie makijaż, który o tej porze nocy nie był w jej stylu. Jeszcze nie! Być może będziemy musieli, jeśli nie będziemy w stanie sami rozwiązać problemu… — Kellie powiedziała, starając się wyglądać na zdenerwowaną. W rzeczywistości potrzebowała szybkiej pracy...

1.4K Widoki

Likes 0

Różne okoliczności

Zastrzeżenie: nie posiadam Pokemona, żadnych postaci i Pokemonów tam. Wiesz, żeby zakryć mój tyłek na wszelki wypadek. Lepiej dmuchać na zimne. Uwaga autora: Szczerze mówiąc, ta historia została częściowo zainspirowana inną historią AbsolxHuman, którą znalazłem tutaj. Jak mówi podsumowanie, ta historia zawiera bestialstwo, więc jeśli nie jesteś w tym, prawdopodobnie najlepiej znajdź inną serię, ponieważ większość spotkań seksualnych będzie obejmować Pokemona i Protagonistę, chociaż może być niewielu ludzi posypało się tu i tam, żeby to zmienić. Zmienię kod, aby odzwierciedlić dodatkowe zmiany w późniejszych rozdziałach. Jeśli jest coś, co chciałbyś zobaczyć w tej historii, daj mi znać. Podobnie, jeśli chcesz, żebym...

3.1K Widoki

Likes 0

Od: Biseksualny Jeff? Zasady komentowania moich historii!

Biseksualny Jeff… Zasady komentowania moich historii! Sądząc po dziesiątkach tysięcy przeczytanych wszystkich moich opowiadań, większości z Was się podobały. Niektórzy nie i to też jest w porządku, nie próbuję zadowolić wszystkich, ani naprawdę nikogo, piszę to, co czasami brzęczy mi w głowie. Ciesz się nimi, nie ciesz się nimi… całkowicie zależy od Ciebie. Ale NIE zostawiaj gównianych komentarzy na temat kogoś, kogo znasz, kto zmarł na AIDS, proszę, TO nie jest miejsce na to. Wszyscy czytają historie, tytuły w dużej mierze mówią ci, jaka jest historia, więc jeśli klikniesz, a potem przeczytasz całą cholerną rzecz, hej, kliknąłeś na nią! Zainteresował cię...

1.2K Widoki

Likes 0

Dostaję kopię zdjęć

Było piątkowe popołudnie i wcześnie skończyłem swoje zadanie w okolicach Bostonu. Udałem się na lotnisko, aby sprawdzić, czy uda mi się złapać wcześniejszy lot. Zostawiłem wynajęty samochód i jadąc autobusem do terminalu odebrałem przerażający telefon od linii lotniczych. Mój lot został odwołany i musiałem podejść do stanowiska w celu dokonania alternatywnych ustaleń. Zwykle po prostu zmienili mi rezerwację na następny dostępny lot, więc nie brzmiało to dobrze. Wysłałem SMS-a do mojej żony i powiedziałem jej, że jestem opóźniony i poinformuję ją później. Wyszedłem z autobusu i poszedłem do terminala. Jęknąłem, gdy zauważyłem długość kolejki przede mną. Czekanie byłoby złe, ale szanse...

1.3K Widoki

Likes 0

Bycie własnością - część 10

Ziewając przeciągnęłam się i usiadłam na łóżku. Gdy tylko się obudziłem i usłyszałem ulewny deszcz na zewnątrz, postanowiłem się położyć. Mimo że była prawie ósma, na zewnątrz było prawie ciemno. Pozostała godzina na prysznic i wystarczającą ilość kawy, żeby się obudzić. - Lepiej już idź - mruknąłem i wstałem. Pół godziny później zostałem ogolony, wziąłem prysznic i poszedłem do mojej małej kuchni, aby zrobić kawę. Ktoś tu był, albo gdy byłem jeszcze w łóżku, albo w łazience. Obok czajnika leżała gazeta. Zaintrygowany wziąłem papier. Moje serce jakby przestało bić, gdy rozpoznałem nagłówek. To było z rodzinnego miasta moich rodziców. Data jest...

1.2K Widoki

Likes 0

DZIWA SZEFA 1: PROPOZYCJA_(1)

DZIWA SZEFA - CZĘŚĆ I: POCZĄTEK ROZDZIAŁ 1: PROPOZYCJA Stało się tak, jak zawsze. Mój smartfon wydał dyskretny „pip”. Odwróciłem się od monitora komputera na biurku, obudziłem telefon i sprawdziłem identyfikator SMS-a. Pan. Mogło być znacznie więcej. Mógł to być pan Charles Woodburn, dyrektor generalny i prezes zarządu. Taki był Pan. Otworzyłem wiadomość, aby znaleźć wiadomość, którą często od niego otrzymywałem. – Potrzebuję cię w moim biurze. Uśmiechnęłam się, natychmiast wstając i podnosząc kurtkę. Nie miało znaczenia, nad czym mogłem pracować, ważne czy przyziemne, wszystko było takie samo w porównaniu z tym wyrazem potrzeby. Wiadomość nie była prośbą; to nie było...

1.3K Widoki

Likes 1

Aiden 5

Ameryka na 5-dniowy weekend. Patrzę, jak Aiden przechodzi przez nasz pokój. Grace wyleguje się na łóżku oglądając igrzyska olimpijskie. David bawi się telefonem. Jett wskakuje na łóżko. Colin kładzie się obok Grace, obejmując ją ramieniem. Mój wzrok pada na patrzącego na mnie Aidena. Spoglądam na niego. Odgarnia włosy na bok i patrzy w inną stronę. Siedzę z kołdrą na sobie. Piszę na komputerze. Moje oczy znów zerkają na bok. Tym razem Aiden leży na podłodze, pokazując mi swoje mięśnie brzucha. Udaję, że nie zauważam. Wie, że na nich patrzę. Chodźmy! Jett piszczy. Budzi mnie z transu. Wszyscy się ubieramy. Widzę pęknięcie...

1.3K Widoki

Likes 0

Zabawne popołudnie część 2

Greg odwrócił się plecami do moich nóg, położył się na nich i trzymał mojego penisa, gładząc go delikatnie. Zatrzymał się na chwilę i wybrał numer na swoim telefonie komórkowym. Gdy tylko skończył, zaczął żartobliwie szarpać i głaskać mojego fiuta. Znowu robiłam się twarda, myśląc o tym, jak miło byłoby mieć kolejny powolny orgazm. Greg puścił mojego fiuta i przycisnął telefon do ucha; „Cześć, Karen? Hej, tu Greg, jesteś zajęty? „Mam do ciebie prośbę o przysługę”. “ „Tak, to męska sprawa, dziś po południu spotkałem faceta, naprawdę miłego faceta. Stracił żonę w zeszłym roku, uwielbiasz dostawać każdego kutasa, jakiego tylko możesz, a...

1.3K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.