Szybkie czasy w Eden S&M - Rozdział 1 - Nowicjusz w raju

1.9KReport
Szybkie czasy w Eden S&M - Rozdział 1 - Nowicjusz w raju

Był wczesny wieczór w połowie maja i przez okno sypialni Trevora wpadał ciepły wiosenny wietrzyk. Z głośników i subwoofera jego komputera stacjonarnego płynęła jego ulubiona stacja rockowa. Leżał w worku z fasolą, rozwalając swoich przyjaciół na kawałki i sam został unicestwiony, gdy cieszyli się sesją deathmatchu przed kolacją. Trevor wiedział, że wkrótce będzie musiał to zakończyć. Poczuł zapach meksykańskich przypraw, skwierczącego mięsa i salsy dochodzącej z dołu. W domu Marshallów był wieczór taco i na świecie wszystko było w porządku.

Trevor znalazł się w tym wyjątkowym czasie i miejscu, które za wiele lat będzie wspominał z sentymentem. To migawka z czasu, do której dorośli marzą, aby wrócić, by poczuć jej drugi smak. Był uczniem ostatniej klasy liceum, wkrótce kończącym szkołę. Jego najważniejsze zajęcia dobiegły końca i jedyne, co pozostało, to ostatnie tygodnie szkolnych wydarzeń, imprezowania i chłonięcia wszystkiego.

Wysoki, mierzący ponad sześć stóp młody mężczyzna z brązowymi włosami i pasującymi oczami był dobrze znany w swoim małym miasteczku. Był dumny z tego, że przyjaźnił się z prawie wszystkimi w swojej klasie i wszystkimi uczniami z niższych klas, którzy weszli na jego orbitę. Był pierwszym, który pojawiał się na każdej imprezie i często ostatnim, który budził się i wracał do domu, gdy nielegalne substancje przestały działać.

Trevor był członkiem drużyny piłkarskiej; szeroki odbiornik. Chociaż nie był elitarnym sportowcem, a lata spędzone w drużynie Summerfield Spartans nie przyniosły mu żadnych zaproszeń na prestiżowe uniwersytety, nie obchodziło go to. Po prostu lubił rozbijać czaszki i bawić się na boisku. Rywalizacja i koleżeństwo były dla niego wystarczającą nagrodą.

Być może powinien był bardziej się niepokoić faktem, że niedługo kończy szkołę i nie ma jeszcze żadnych konkretnych planów na jesień, ale Trevorowi nie przeszkadzało to. Był wolnym duchem, który żył chwilą i nie zwracał uwagi na przekraczanie mostów, dopóki do nich nie dotarł. Trevor miesiąc temu właśnie skończył osiemnaście lat i świat miał przed sobą ostrygi.

Poza tym nie brakowało mu opcji. Trevor cały czas stawał się coraz lepszy w grze na gitarze basowej. On i kilku jego kumpli organizowali półregularne jam session i mówiono o zabraniu ich zespołu grającego covery w trasę. Może wykonałby jakieś prace budowlane lub związane z architekturą krajobrazu i zaoszczędził trochę pieniędzy przez lato. Mógłby w końcu kupić pojazd zamiast jeździć na rowerze, pożyczać samochód tacie lub umawiać się na podwiezienie od znajomych. Wydawało się to lepszym pomysłem niż zaciąganie pożyczek i rzucanie się od razu na studia, gdy nie ma się pojęcia, czego chce się uczyć. Jeśli wszystko inne zawiodło, pozostało wojsko. W siłach zbrojnych zawsze było miejsce dla wysportowanego młodego człowieka.

Możliwości te równie dobrze mogłyby być ziarenkami piasku na odległej plaży. W tej chwili Trevor dbał tylko o przyjemność z gry i pochłanianie całych talerzy pysznej kuchni teksańsko-meksykańskiej. Jego żołądek skrzywił się, gdy wykonał podwójne zabójstwo i zawył zwycięsko nad zestawem słuchawkowym. Na szczęście nie musiał długo czekać, aż znajomy głos macochy wrzasnął na schodach.

„TREVOR! JESTEŚMY PRAWIE GOTOWE!”

"W porządku! Bądź tam!”

Trevor pożegnał się z przyjaciółmi, wylogował się i wyłączył konsolę do gier wideo. Zerwał się z wygodnego winylowego siedzenia i pobiegł do drzwi. Jego tenisówki szybko tupały po schodach, gdy do jadalni przyciągnął go niebiański aromat mielonej wołowiny i kurczaka z przyprawami. Po wejściu nie był zaskoczony, gdy zobaczył macochę siedzącą przy stole i popijającą swój pierwszy kieliszek wina. Bez wątpienia ojciec nalał jej ją z radością.

Jak na zawołanie jego tata wyłonił się z drugiego wejścia; ten, który łączył jadalnię z kuchnią. Richard był wysokim, szczupłym mężczyzną o oliwkowej karnacji, pochodzenia mieszanego włosko-hiszpańskiego, którego linia włosów nie drgnęła w wieku czterdziestu pięciu lat. W dłoni w rękawiczce niósł metalową tacę z rozgrzanymi muszlami do taco, a w drugiej porcelanową miskę z gorącą mieloną wołowiną. Położył je na stole z uśmiechem.

"Głodny?"

„Jak wiosenny niedźwiedź!” Trevor potwierdził, zajmując swoje miejsce.

Jego ojciec zachichotał i poszedł po kurczaka, tortille, salsę, frytki, sałatkę i wszystko inne, czego potrzebowali na ucztę.

– Mogę ci pomóc, jeśli chcesz?

„Nie, rozumiem” Richard machnął na niego ręką.

Trevor patrzył, jak odchodzi, zanim jego wzrok przesunął się na uśmiechniętą Stacy. Wciąż był zdumiony, jak wiele zmieniło się w ciągu ostatnich lat. Jego rodzice rozwiedli się, gdy był dość młody, a ojciec Trevora był zupełnie innym człowiekiem aż do czterech lat temu. Mama Trevora całkowicie zniknęła z pola widzenia, a jego ojciec przez długi czas pogrążony był w użalaniu się nad sobą.

Wtedy, kiedy nie pracował, Richard przechadzał się po domu i pił. Obowiązki i rachunki piętrzyły się. Jeśli obiad nie był wydawany na wynos lub w dostawie, Trevor był pozostawiony sam sobie. Richard nigdy nie był agresywny podczas picia, był po prostu zajęty i zaniedbywany. Często wychodził na randki wczesnym wieczorem i wracał do domu dopiero długo po tym, jak Trevor zasnął.

Wszystko się zmieniło, gdy w ich życie wkroczyła wysportowana, krągła blondynka z końca stołu. Trevor nie mógł zaprzeczyć, że jego macocha wyglądała dobrze jak na swój wiek. Szaleństwem było to, że była kilka lat starsza od Richarda, choć z pewnością na to nie wyglądała. Trevor nigdy by nie odgadł, że jego ojciec jest typem starszej kobiety, ale Stacy owinęła go sobie wokół palca.

Kiedy dwa lata temu Richard ożenił się ponownie, był na dobrej drodze do zostania wzorowym mężem i ojcem. Na początku nie było łatwo dogadać się ze Stacy, ale gdy sytuacja z tatą się poprawiła, Trevor nie mógł mieć żadnych pretensji do nowej głowy rodziny Marshallów, którą z pewnością była ona. Czy to w ogóle był dom Marshallów? Stacy zdecydowała się zachować swoje panieńskie nazwisko.

Trevor niewiele wiedział o jej zawodzie poza tym, że była kimś w rodzaju terapeuty i doradcy. Pracowała w prywatnej praktyce i nie lubiła rozmawiać o swojej pracy. Tak czy inaczej, jej umiejętności pomogły odmienić życie jego ojca.

Odkąd się wprowadzili, połowę piwnicy przekształcili w prywatne studio dla Stacy. Ona i ojciec często spędzali tam czas w nocy, ciesząc się swoim prywatnym czasem. Trevor nigdy nie próbował włamać się do ich małego sanktuarium. Surowa macocha trzymała to pod kluczem i Trevor nie miał ochoty odkrywać jej tajemnic. Ostatnią rzeczą, o której chciał myśleć, było to, że jego ojciec i Stacy uprawiali seks, nie interesowały go też żadne dziwne gówna, w jakie się pakowali.

„Nie możesz się doczekać ukończenia szkoły?” – zapytała Stacy pomiędzy łykami Zinfandela.

"O tak! To będzie nieprzerwana impreza przez jakieś trzy dni. Mam zaproszenia na trzy różne przyjęcia. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy rzucimy czapki!”

Stacy posłała mu blady uśmiech. „Tak, jestem pewien, że to będzie świetna zabawa. Zasłużona odrobina hulanki, ale skończy się, zanim się obejrzysz. Czy zastanawiałeś się już nad tym, co będziesz robić tego lata? Albo, co ważniejsze, tej jesieni?

„Niektóre” odpowiedział Trevor, krzyżując ramiona na piersi. „Ale nie podjąłem jeszcze żadnych decyzji. Wciąż rozważam moje opcje.

Richard wrócił do pokoju po raz trzeci, odkładając pozostałe rzeczy, zanim zajął miejsce przy stole. Przysunął krzesło i wpatrywał się w nagrodę przed sobą, zastanawiając się, czego chciał najpierw.

„Rozumiem” – odpowiedziała skinieniem głowy. – Cóż, może twój ojciec i ja będziemy mogli ci w tym pomóc. Mamy pewne wieści, prawda, Richardzie?

"O tak! Wielkie wieści! Ale wkrótce do tego dojdziemy. Proszę, wkop się! Zanim zrobi się zimno.

Trio pośpiesznie przygotowało swoje posiłki, delektując się ulubionymi kombinacjami dostępnych składników. Podczas posiłku rozmawiali w przyjaznej atmosferze o bieżących wydarzeniach i zbliżającym się ukończeniu szkoły, ale gdy posiłek dobiegał końca, rozmowa zeszła na temat przyszłości Trevora.

„Tak więc, jak wspomniała Stacy, mamy dla ciebie propozycję.”

„Jakiego rodzaju propozycja?” – zapytał Trevor, jego spojrzenie przesuwało się między nimi.

„Taki, który mądrze byś zaakceptował” – odpowiedziała Stacy. Odchyliła się na krześle i skrzyżowała nogi, popijając drugi kieliszek ciemnoczerwonego wina.

Richard posłał jej uśmiech, a jego oczy błagały, żeby się na to zgodziła. Odwrócił się do syna i kontynuował. „Wiemy, że masz wątpliwości co do pójścia na studia. Stacy i ja mamy plan, który może rozwiać te obawy.

„Nie chodzi nawet o to, czego chcę. Nie dostałem stypendium piłkarskiego i nie jest tak, że moje oceny zrobią na kimkolwiek wrażenie.

„Oceny niekoniecznie są problemem, chyba że aplikujesz do prestiżowej szkoły” – sprzeciwił się Richard. – I o ile będziesz w stanie zapłacić.

– Jasne, i nie chcę zadłużać się, żeby zdobyć dyplom z tkania koszyków. Nie chcę, żebyście wy też zaciągali z tego powodu długi.

„Tkanie koszy?” – zaśmiała się blondynka. „Czy tak obecnie młodzi ludzie nazywają humanistykę?”

„Wysłuchaj nas” – wtrącił się Richard, podnosząc ręce w błagalnym geście. „Stacy zadała sobie wiele trudu, aby to złożyć w całość, więc przynajmniej tyle możesz zrobić”.

„W porządku…” Trevor odpowiedział skinieniem głowy. Odchylił się i usiadł wygodnie, przygotowując się do kolejnego wykładu na temat znaczenia czteroletniego dyplomu.

„Twoja macocha przyjaźni się z pracownikiem wyższego szczebla na uniwersytecie stanowym. Po rozmowie z nią i dowiedzeniu się o nowym programie, który uruchamiają, zawarła umowę, dzięki której możesz do niego przystąpić”.

"Jaka szkoła?"

„Uniwersytet Eden S&M” – odpowiedziała Stacy. „Dawniej Akademia Eden S&M.”

"Nigdy nie słyszałem o tym."

„Przez wiele lat była to szkoła religijna. Teraz w pełni akredytowana instytucja. To trochę ponad sto mil stąd. Tylko dwie godziny jazdy do północnego kraju.

„Tak, w samochodzie, którego nie mam…”

„Co oznacza skrót S&M?”

„Seminarium i Misja. Już nie to, co robią, ale chyba zatrzymali to dla prestiżu.

„Pomyśl o tym jak o Texas A&M” – zażartował Richard.

„OK, więc o co chodzi z tą umową?”

Stacey uśmiechnęła się. „Otrzymujemy znaczną zniżkę na czesne, pokój i wyżywienie. Można nawet powiedzieć, że dostajemy to za piosenkę. W Eden obecnie stosunek płci żeńskiej do męskiej wynosi trzy do jednej i bardzo ******* przejmują się tym, kogo przyznają. Jednak kiedy powiedziałem o tobie mojej przyjaciółce, zgodziła się, że będziesz idealnie pasować.

„Wow! Trzy do jednego?!? Podobają mi się te cholerne szanse! Nie wiedziałem, że PUSSY CITY leży zaledwie kilka godzin na północ!

Trevor skinął głową. „Przyznaję, że w miarę rozwoju sprzedaży jest to bardzo mocne otwarcie”.

„Poczekaj, będzie lepiej!” wtrącił się jego ojciec. „To nie tylko szansa na zdobycie wykształcenia uniwersyteckiego tanim kosztem, co omówimy, ale także, jeśli zgodzisz się pojechać do Edenu, zgadnij, gdzie ty i ja jedziemy w ten weekend?”

Trevor wyglądał na zdziwionego. "...Gdzie?"

– Na parking samochodowy, żeby wybrać nowy pojazd. Uśmiech Richarda rozprzestrzenił się po samych kącikach jego twarzy.

Oczy młodzieńca się otworzyły. "Na serio?!?"

— Będziesz potrzebować sposobu, żeby dostać się tam i z powrotem. Stacy i ja nie będziemy cię odbierać za każdym razem, gdy będziesz chciał wrócić do domu z wizytą. Dzięki temu nie będziesz musiał harować przez całe lato, żeby pozwolić sobie na jakiegoś naganiacza. Kupimy Ci coś ładnego, co wystarczy Ci na pierwszy etap dorosłego życia. Zanim pójdziesz do szkoły, możesz cieszyć się latem. Chętnie to zrobimy, ponieważ zaoszczędzimy tak dużo na Twojej edukacji”.

Trevor był już bliski zgody, kiedy Stacy położyła wisienkę na lodach.

– Och, i to może ci się spodobać. Przystępując do egzaminu nie musisz deklarować kierunku studiów. Eden dostosowuje Twój program na bieżąco, przedstawiając różne kursy humanistyczne i pomagając Ci wytyczyć ścieżkę w stopniu, który Ci odpowiada. To, co jest napisane na tej kartce papieru, jest mało istotne. Ważne jest to, że po ukończeniu szkoły, która wprowadza uczniów w wyjątkowe doświadczenia zmieniające życie, ukończysz czteroletnie studia”.

Zimna stabilność głosu Stacy wyraźnie kontrastowała z podekscytowaniem w głosie jego ojca. Mimo to jej słowa były nie mniej orzeźwiające. Trevorowi bardzo podobała się możliwość wyboru kierunku studiów, a nawet kierunku studiów. To były dokładnie takie decyzje, nad którymi się męczył, a całkowite ich unikanie było według niego dużym plusem.

*KLASKAĆ*

Richard klasnął w dłonie i pocierał je z entuzjazmem. „No i co powiesz, synu?”

Trevor nie trzymał ich długo w niepewności. Prawdę mówiąc, wydawało się to świetną okazją i jeśli nie spodobałby mu się sposób, w jaki wszystko się potoczyło, zawsze mógł skorzystać z jednego ze swoich pozostałych planów. Dostrzegł mnóstwo pozytywów, a jedynym minusem było to, że musiał przejść przez typowy bałagan w sztukach wyzwolonych, który jest standardem w każdym szkolnictwie wyższym. W międzyczasie będzie otoczony młodymi, dostępnymi laskami i otrzyma swój pierwszy samochód, a wszystkie wydatki zostaną opłacone wraz z dyplomem. Było to wiele koni prezentowych i nie miał zamiaru patrzeć im w usta.

– Chyba właśnie namówiłeś mnie, żebym poszła na studia.

* * * * *

CZTERY MIESIĄCE PÓŹNIEJ

To był piękny dzień na kampusie Eden S&M. Lekki jesienny wietrzyk rozwiewał liście na dziedzińcu. W tle uczniowie spacerowali, biegali i jeździli na rowerach. Z radia leciała w oddali klasyka rocka, a kilku chłopaków rzucało piłką w tę i z powrotem. Była pora lunchu i uczniowie wylegiwali się na trawniku lub siedzieli na ławkach rozmieszczonych wzdłuż chodników; ciesząc się odpoczynkiem i przekąską pomiędzy zajęciami. Sarah przyniosła dla niej i Trevora koc, na którym mogli się zrelaksować podczas posiłku.

Trevor leżał na boku, opierając głowę na ramieniu i patrzył na piękną rudowłosą. Jej sięgające do ramion loki otaczały jej twarz po obu stronach, opadając falą po lewej stronie i zaczesując ją za ucho po prawej. Jej skóra była porcelanowo biała, a twarz dzielił cienki, idealnie prosty nos. Jej oczy miały tak jasny odcień błękitu, że można je było pomylić z szarymi, chyba że podeszłoby się do nich z bliska i wpatrzyło się w nie głęboko, tak jak teraz Trevor.

Poznali się na orientacji i od razu między sobą zaiskrzyło. To był burzliwy romans, kiedy osiedlili się w życiu uniwersyteckim i radzili sobie z pierwszymi tygodniami zajęć. Chociaż byli jeszcze stosunkowo młodą parą, już spędzali randki przytulając się po kolacji; odpoczywali z Netfliksem, dopóki ich dłonie i usta nie znalazły lepszych zajęć.

Trevor był całkowicie zachwycony koedukacją 5'6. Zakochał się nie tylko w jej szczupłych kształtach, ale także w jej energii, optymistycznym usposobieniu i radości życia. Jej namiętności sięgały głęboko. Wśród nich było zrozumienie, co motywuje ludzi oraz troska o zwierzęta i środowisko. Sarah miała zostać psychologiem lub prawnikiem organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną środowiska. Po prostu jeszcze nie podjęła decyzji.

Sarah zjadła kilka ostatnich kęsów sałatki owocowej, po czym odłożyła na bok sztućce i miniaturowy widelec. Odwróciła się i spojrzała na dwóch młodych mężczyzn grających w piłkę w oddali, po czym ponownie skierowała wzrok na Trevora.

„Wygląda na to, że nie jesteś jedynym piłkarzem w kampusie” – zauważyła. Sarah wyciągnęła rękę i pociągnęła Trevora za czerwono-białą, uniwersytecką spartańską kurtkę.

„Tak, szkoda, że ​​Eden nie ma drużyny piłkarskiej”.

– Chyba nie są na to wystarczająco duże, co? Nawet jeśli liczba uczniów była bliższa 50/50, nadal jest to mała szkoła”.

„Prawdopodobnie nigdy nie będą szkołą konferencyjną, ale nie ma w tym nic złego. Nie mam nic przeciwko, zostawiając za sobą dni piłkarskie. Tak wielu facetów w końcu doznaje uszkodzeń mózgu.

„Twoja czaszka jest dość gruba. Myślę, że nie musisz się martwić” – powiedziała z uśmiechem.

"Hej! Chcę, żebyś wiedział, że mam piękny umysł, który pasuje do mojego przystojniaka!

Sara zachichotała. – Oczywiście, że dokuczam. W ogóle, co każą ci robić na fizyce?

"Chłopaki? Na razie tylko podstawowe rzeczy. Rytmika. Trochę biegania. Trochę upadków i elastyczności. Mam nadzieję, że w końcu pozwolą nam rozegrać kilka meczów sparingowych. Piłka nożna, koszykówka, cokolwiek…”

"To samo. Myślę, że to dziwne, że w ogóle studiujemy fizykę na uniwersytecie. Myślałem, że czasy zajęć gimnastycznych dobiegły końca.

"Lubię to. Pomaga mi nie zasnąć pomiędzy kursami. W dni bez tego zasypiam do czwartej klasy.

Sara uśmiechnęła się i pokręciła głową. „Jeśli nie jesteś zainteresowany programem, dlaczego tu przyszedłeś?”

– Mówiłem ci, moi rodzice mnie do tego namówili. Mam samochód i fajne lato. Nie powiedziałbym, że wszystkie zajęcia mnie nudziły. Jestem pewien, że z czasem znajdę coś, co mi się spodoba”.

Urocza rudowłosa podeszła bliżej, jej włosy zwisały, gdy czołgała się w stronę Trevora na rękach i kolanach. „No cóż, cieszę się, że przyszedłeś, bo już znalazłem coś, co mi się podoba”.

Pochyliła się, żeby się pocałować, a ich usta się spotkały. Ich języki poruszały się tam i z powrotem przez chwilę, wymieniając się śliną i ciepłym oddechem. Kiedy Sarah w końcu się odsunęła, jej oczy były ciepłe, głodne i pełne psot.

„W piątek wychodzę z dziewczynami, ale w sobotę wieczorem jesteś cały mój”.

Trevor parsknął śmiechem. „To moje zdanie, kochanie. A może ja…

Zanim zdążył się zorientować, co się dzieje, Sarah rzuciła się do przodu, chwyciła go za ramiona i popchnęła z powrotem na trawnik. Jego głowa opadła z powrotem na trawę, gdy jej ciało osunęło się na jego. Zwodniczo silne uda Sary splotły się z jego, gdy ujęła jego przedramiona i przycisnęła je do tyłu nad jego głową. Trevor mógł ją powstrzymać. Przynajmniej jeśli chodzi o siłę górnej części ciała, przeciwstawienie się jej szpilce byłoby łatwe, ale był rozbawiony.

Trevor zachichotał, gdy przycisnęła go do ziemi i pochyliła się nad nim, opierając się całym ciężarem na jego ramie. Jej piersi w kształcie litery C przeciskały się przez jedwabistą bluzkę i przylegały do ​​jego piersi. Jej nogi zacisnęły się wokół jego i przytrzymały jego dolną połowę. Jej anielska twarz wisiała tuż nad jego twarzą i patrzyła na niego wyniośle z zębatym uśmiechem.

„Nie jesteś zbyt dobrym słuchaczem. Będziemy musieli nad tym popracować. Powiedziałem, że jesteś mój.

Oczy Trevora otworzyły się nieco szerzej, a jasne odcienie czerwieni pociemniały jego policzki. Poczuł, jak jego kutas puchnie w dżinsach. Zawsze interesował go typ dziewczyny z sąsiedztwa, ale nie mógł zaprzeczyć, że też mu ​​się to podobało. Było to trochę dziwne, ponieważ przy pierwszym spotkaniu Sarah wydawała się dość nieśmiała i uległa. To powoli się zmieniało, gdy mijały pierwsze tygodnie w Edenie. Może w końcu poznał prawdziwą ją?

„No cóż, skoro tak to ująłeś, to chyba będę do twoich usług w ten weekend”.

"Dobry chłopak."

Sarah pochyliła się ponownie i całowali się jeszcze dłużej i głębiej. Czas płynął, gdy ich lekka sesja obściskowa przeciągnęła się do słabnących minut pory lunchu. Żadnego z nich nie obchodziło, kto będzie oglądał ich małe przedstawienie na trawniku kampusu.

* * * * *

"Pan. Marshalla? Cześć?!?"

Angelica zadała to pytanie dwukrotnie i nie uzyskała odpowiedzi. Zmarszczyła brwi, patrząc wzdłuż korytarzy, aż do Trevora w tylnym rzędzie. Kiedy wygłaszała wykład, zauważyła, że ​​jego głowa kiwała się kilka razy w przód i w tył, ale do tej pory młody człowiek pozostał sumieniem. Teraz jego głowa była całkowicie opuszczona, a przedramię znajdowało się tuż przed nią, pełniąc rolę poduszki. Otwarcie drzemał na jej zajęciach. To nie wystarczy.

Pani Armstrong położyła palec na ustach i rozglądała się na boki, wzywając swoich uczniów do ciszy. Wzięła linijkę z biurka i ruszyła naprzód, jej obcasy stukały o kafelki na podłodze, gdy powoli przechodziła na tył pokoju. Gdy zbliżyła się do śpiącego podwładnego, jego chrapanie stało się głośniejsze. Ponieważ nikt się nie odezwał, cała sala mogła teraz usłyszeć dowody jego zaniedbania.

Angelica zatrzymała się przy nim i położyła ręce na biodrach. Przebiegły uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy patrzyła, jak jego tors delikatnie unosi się i opada.

*SLLAAPPP*

Położyła linijkę na biurku, zaledwie kilka centymetrów od głowy młodego mężczyzny. Bicie serca Trevora wystrzeliło w powietrze, przechodząc od spokojnej ciszy do wybuchu wściekłych uderzeń. Oczy mu się szeroko otworzyły, gdy podskoczył na krześle, zaskoczony, że się obudził.

„CO!! OH--"

Podniósł wzrok i zobaczył twarz swojego profesora Gender Studies zaledwie kilka stóp od jego własnej. Wyglądała na całkowicie wściekłą, gdy pochyliła się, rzucając mu śmierdzące spojrzenie, którego długo nie zapomniał.

„Czy nudzę pana, panie Marshall? A może po prostu nie interesują Cię prawa kobiet?”

Dłoń Trevora znalazła się na piersi, a serce nadal biło. Rozejrzał się dookoła i nagle wszystkie spojrzenia skierowały się na niego. Większość z nich należała oczywiście do koleżanek z klasy.

„Przepraszam, profesorze Armstrong. Musiałem się zdrzemnąć.

„Cóż za przenikliwy wgląd! Być może odtąd będę cię nazywał Kapitanem Oczywistym.

W klasie rozległ się śmiech, a Trevor skrzywił się. Wiedział, że profesor Armstrong będzie twardy, od chwili, gdy ją zobaczył. Była potężną kobietą; przynajmniej tak wysoki jak Trevor bez obcasów. W butach na wysokich obcasach górowała nad nim.

Na tym nie skończyło się jej zastraszanie. Była dobrze zbudowana, miała silne ramiona i naprawdę masywne uda, które ledwo zakrywała czarna skórzana spódnica. Jedwabisty szkarłatny top nie zakrywał szerokich ramion ani gigantycznych dzbanków wystających z piersi. Trevor nawet nie zgadłby rozmiaru jej miseczki. Nie był pewien, jak wysokie są litery oznaczające rozmiary staników.

Jej długie, ciemne włosy falowały wokół jej głowy i opadały na plecy. Okulary nadawały jej wygląd wyrafinowania, który pasował do jej rapierowego dowcipu. Miała ciemnoniebieskie oczy, które mogły przeniknąć duszę mężczyzny, a usta były pulchne i pełne jak u każdej modelki. Jednak jej kobiecym cechom towarzyszyła granicząca z męskością szczęka i dłonie znacznie większe niż u przeciętnej kobiety.

Trevor pracował intensywnie. Jeśli chciał odzyskać siły i nie wyglądać przed klasą na totalnego głupca, musiał dać z siebie wszystko. Jego zdziwiony wyraz twarzy zamienił się w spokojną akceptację. Poddawał się ciosom i nie pozwalał, aby jej prowokacje zwyciężyły.

Wszedł w kpiący salut, unosząc palce aż po rondo niewidzialnej czapki.

„Kapitan Obvious zgłasza się do służby, proszę pani!”

Kolejna fala śmiechu przetoczyła się przez klasę. Profesor nie wyglądał na zachwyconego.

„Teraz, kiedy się obudziłeś, możesz odpowiedzieć na moje pytanie. Jakie są trzy przykłady męskich przywilejów?”

„Męski przywilej… Hmmm…” Oczywiście nie przeczytał. Jeśli nie mógł udzielić dobrej odpowiedzi, drugim najlepszym sposobem działania było udzielenie zabawnej odpowiedzi. Przynajmniej mógłby zachować jakąś twarz w oczach swoich kolegów, jeśli nie pani Armstrong.

„Zobaczmy... Nie krwawimy co miesiąc, chyba że zrobimy coś głupiego. Możemy sikać na stojąco. I największym przywilejem ze wszystkich, dobrze znanym faktem, że Dudes Rock!”

Wątpił, czy profesor Armstrong wiedział o tym konkretnym internetowym memie, ale to nie miało znaczenia. Działało to głównie na korzyść jego grupy wiekowej. Niestety, skończyło się tylko na lekkim chichotaniu i łagodnym śmiechu. Pani Armstrong rozglądała się na boki, natychmiast uciszając kilku innych mężczyzn w pokoju swoim kamiennym spojrzeniem. Wszystkie kobiety wpatrywały się w Trevora równie nierozbawione, co ich nauczycielka.

„Gdyby to była twoja próba komedii, nie rzucałbym jeszcze szkoły, żeby zostać komikiem. Technicznie rzecz biorąc, dwie z tych odpowiedzi są poprawne, ale sądząc po twoim tonie i nonszalancji, sądzę, że nie traktujesz moich zajęć poważnie. Zastanawiam się, co pomyślałaby Sarah, gdybym jej powiedziała, jak niewiele szacunku masz dla dziedziny tak istotnej dla wyzwolenia kobiet?”

Trevor był całkowicie zaskoczony tym faktem. "Czekać! Co?!?"

"O tak. Widziałem ciebie i twoją dziewczynę razem. Trudno tego nie robić, kiedy nalegasz na takie publiczne okazywanie uczuć. Sarah również uczestniczy w tym kursie. Mam jej powiedzieć, jakim z ciebie totalnym dupkiem, czy zamierzasz się zachować?

Trevor ugryzł się w język. Nadszedł czas na L. „Nie, pani Armstrong. To znaczy, tak, będę się zachowywał. Przepraszam."

Utknęła linijkę w dłoni i rzuciła mu ostatnie, pogardliwe spojrzenie. – Przyjdź dzisiaj do mojego biura po ostatnich zajęciach. Będziemy walczyć trochę jeden na jednego.”

Kobiety na sali zachichotały i rozległy się kilka oochów, gdy profesor Armstrong wrócił na przód sali. Trevor zachował spokój, ale wewnętrznie się wrzał, gdy wielka kobieta wróciła do swojego wykładu. Był na uniwersytecie, ale nagle poczuł się, jakby wrócił do gimnazjum. Co za katastrofa.

* * * * *

Nieco ponad godzinę później Trevor spacerował korytarzami budynku administracyjnego. Najpierw wrócił do głównego budynku Nauk Społecznych, ale ze zdziwieniem dowiedział się, że nie ma tam gabinetu profesora Armstronga. Najwyraźniej zajmowała wyższą pozycję w hierarchii kampusu, niż Trevor sobie wyobrażał.

Był to stary budynek, ale jego nienaganny stan sugerował, że w ostatnich latach przeszedł remont. Zewnętrzna część budynku była wykonana w całości z cegły, cementu i eleganckich łukowych okien, dzięki czemu budynek bardziej przypominał katedrę niż typowy urząd administracyjny. Wnętrze składało się z lakierowanego drewna, marmurowej podłogi i błyszczących, obsydianowych akcentów wzdłuż ścian i schodów. Eden S&M mogła być stosunkowo małą szkołą, ale oczywiście nie brakowało jej funduszy.

Po wejściu na dwie kondygnacje schodów Trevor zamknął się w pokoju 306. Na wystawnej tabliczce z nazwiskiem widniał napis „Profesor Angelica Armstrong, starsza specjalistka ds. humanistycznych i dyrektor ds. studiów nad płcią”. Trevor wyciągnął rękę, żeby zapukać. Zanim zdążył choćby postukać knykciami, ciężkie drzwi się otworzyły. Stała tam przed klasą przerażająca kobieta, która całkowicie go zawstydziła.

Wpadanie na ludzi, którzy mogli patrzeć na niego z góry, było dla Trevora nieco niepokojące. Jest to podwójnie widoczne, gdy osobą cieszącą się przewagą wzrostu jest kobieta. Dla wysokich młodych mężczyzn takich jak on było to coś, co zdarzało się rzadko. W takich chwilach miał przedsmak tego, czego zawsze doświadczali niżsi ludzie. Rzadkość takich wydarzeń sprawiała, że ​​kontrast był jeszcze bardziej irytujący.

Jej zniechęcający wygląd nie ograniczał się do kilku dodatkowych centymetrów, które zapewniały jej buty. Jej mocne, umięśnione ramiona i uda w kształcie pnia drzewa wystające spod skórzanej spódnicy świadczyły o tym, że ktoś spędzał dużo czasu na siłowni. Powiedzieć, że była imponująca, byłoby niedopowiedzeniem, a to było zanim wzięto pod uwagę jej znaczny intelekt.

„Wejdź, Trevor” – powiedziała, machając. „I oddaj telefon. Podczas konferencji nie można używać żadnych urządzeń”.

Westchnął, ale w końcu wyciągnął telefon z kieszeni i podał go. Angelica upewniła się, że jest wyłączona, zanim umieściła ją w szufladzie stołu przy wejściu.

"Rozgość się. Będziesz tu przez jakiś czas.

Trevor wszedł i szybko przestudiował jej spore biuro. Było tam wiele półek na książki, stołów, masywne biurko i spora ilość skórzanych mebli. Było znacznie większe i bardziej bujne, niż się spodziewał po szefie Gender Studies. Na dłuższą metę nie było to ciasne narożne biuro, jakie sobie wyobrażał.

„Nie sądziłem, że na studiach nadal można spotkać się z szlabanem” – zauważył sucho.

Angelica zamknęła drzwi, po czym odwróciła się i przeszła obok niego. „Kto mówił cokolwiek o zatrzymaniu? Można to potraktować jako przesłuchanie dyscyplinarne. A może po prostu profesor i student poznają się lepiej, jeśli na pięć minut przestaniesz być mądralą.

Trevor przełknął. Nawet jeśli cała sprawa była głupia, nie było sensu dalej jej antagonizować. „Przepraszam, profesorze”.

Pani Armstrong odwróciła się i położyła ręce na biodrach. „Czy jednak jesteś? Naprawdę?"

– Nie powinnam drzemać na zajęciach. Nie chciałem. Właśnie miałem długą noc...”

– Długie, nocne sesje studyjne z panią Dubois, jak rozumiem?

Trevor potarł tył głowy i zarumienił się. Jego wzrok odwrócił się od surowego spojrzenia profesora. "Coś w tym stylu."

„Tak, mogę sobie wyobrazić, czego się uczyłeś”.

„To się więcej nie powtórzy.”

„Ani w to nie wierzę” – powiedziała Angelica z coraz większym uśmiechem. „Znam twój typ aż za dobrze. Myślisz, że jesteś samcem alfa na kampusie, mimo że zachowujesz się jak klasowy klaun. Ktoś nie otrzymał wystarczającej dyscypliny od mamy. A może to był brak czułości? Prawdopodobnie jedno i drugie.

„Oczywiście nigdy nie spotkałeś mojej macochy. Nie jest typem kochanego gołąbka, ale nigdy nie wahała się wykrzykiwać moje bzdury. Pogodzilibyście się.

„Stacy i ja znamy się dobrze. Nasza przyjaźń jest powodem, dla którego tu jesteś.”

Oczy Trevora rozszerzyły się maksymalnie. „Och, więc to ty jesteś tym…”

– Zgadza się – przerwała mu. „I stąd wiem, że twojej biologicznej matki nie było w planach przez długi czas. Wygląda na to, że Stacy nie miała czasu, żeby cię odpowiednio przeszkolić. Tylko tyle złych rodzicielstw można naprawić w ciągu kilku lat.

"Hej! Nie mów o moich rodzicach w ten sposób…

„Ma pan dwie możliwości, panie Marshall!” przerwała. „Albo przydzielę ci mnóstwo dodatkowej pracy i zamienię twoje życie akademickie w piekło, albo...”

Trevor skrzywił się. "Lub?"

„Albo możemy to rozwiązać w stary sposób!” - Angelica powiedziała, wskazując na ścianę za biurkiem.

Prześledził jej palec wskazujący do miejsca po prawej stronie ściany. Obok jej różnych dyplomów, nagród i innych oprawionych wyróżnień wisiało masywne, grube drewniane wiosło. Lakierowane twarde drewno miało wiele drobnych zadrapań, wgnieceń i śladów zużycia, a mimo to narzędzie bólu nadal wyglądało potężnie.

"Co? Mówisz poważnie?!?"

Angelika podeszła do tyłu i podniosła ciężkie wiosło za gruby, pleciony skórzany sznur. Uniosła go w ramiona i pozwoliła, aby jego ciężar opadł na jej dłoń, demonstrując, jak naprawdę było to ciężkie.

„To wiosło jest tu od chwili założenia szkoły, ponad sto lat temu. Eden ma długą i bogatą tradycję kar cielesnych”.

„Zabawne, nie przypominam sobie, żebym widział to w broszurze”.

Pani Armstrong zachichotała. „Dziesięć klapsów, panie Marshall. To wszystko, czego potrzebuję. Z pewnością taki duży, silny mężczyzna jak ty sobie z tym poradzi?

Trevor pozwolił sobie na słaby uśmiech. Wykorzystywała jego machismo, ale to nie był powód, dla którego się zgodził. Jasne, profesor Armstrong była silną kobietą i bez wątpienia wykorzystałaby te dziesięć głupstw, ale to i tak lepsze niż konieczność napisania dodatkowej pracy na jakiś nudny, dupny temat. Trevor przyjmował tę ofertę siedem dni w tygodniu i dwa razy w niedzielę.

– W porządku, profesorze – powiedział, podnosząc ręce. „Zrób wszystko, co w Twojej mocy”.

Podekscytowany, gardłowy śmiech Angeliki był słyszalny pomimo jej zamkniętych ust. „Kanapa za tobą. Pochyl się na bok – poleciła.

Trevor odwrócił się i znalazł tego, o którym mówiła. Pokornie skinął głową, zanim do niego podszedł i przygotował się do pochylenia się do przodu.

„Spodnie pozostają na sobie, prawda?”

„Tym razem” – zażartowała, gdy Angelica podeszła do jego pozycji.

Jej obcasy zapadły się w miękki dywan, gdy wielka kobieta zbliżyła się do niej i pogładziła swoją grubą drewnianą broń. Jej obcisły czerwony top napinał się pod silnymi ramionami i masywnymi piersiami. Jej czarne skórzane buty i spódnica błyszczały w popołudniowym słońcu wpadającym przez okna. Trevor był zadowolony, że byli na trzecim piętrze, więc nie było możliwości, żeby ktoś przeszedł i rzucił okiem na jego haniebne wiosłowanie.

Przechylił się przez brzeg skórzanej sofy i przyjął tę pozycję. Jego ramiona i głowa były przyklejone do grubej skórzanej poduszki. W ciągu kilku sekund potężne nogi Angeliki kopały jego własne jeszcze bardziej. Położyła lewą rękę na plecach Trevora i mocno go popchnęła.

„Nie ruszaj się i licz ciosy, kiedy je zadaję”.

"Tak proszę pani."

Trevor poczuł, jak szeroka strona masywnego wiosła przesuwa się po jego plecach. Pocierała nim dół jego dżinsów, drażniąc go trochę, zanim uwolniła swoją wściekłość. Trevor westchnął w skórzane poduszki. Było prawie przyjemnie. Jak masaż...

*WHHHHAAAAPPP*

“UHHHNNNN!!!”

The thick paddle blistered his ass with crushing force. The flesh of his bottom rippled and his eyes flew open. Holy fuck she was strong! Trevor instantly reconsidered how much he wanted to avoid some extra classwork.

“I didn't hear a number.”

“One! One...” Trevor corrected himself. His voice couldn't help but betray surprise at the woman's sheer ferocity.

*WHHHAAAPPP*

This time he bit his tongue, but a faint grunt still escaped his closed lips. He could feel the heat building in his bludgeoned cheeks. He might as well not been wearing pants at all. They offered scant little protection from her tool of terror.

“Two!”

*WHHHHAAAPPPP*

“Three!”

*WHHHHAAAAAPPPPPP*

His voice almost cracked as he responded to the fourth blast. “Four!”

*WHHHAAAPP WHHHAAAPP WHHHAAAPP*

The blows continued and he shouted out each one. His voice grew more strained after every blow. His bottom burned and his eyes turned watery. Trevor gritted his teeth and endured, determined not to give her the satisfaction of a wimpy yelp or a cry for mercy.

*WHHHAAAPP WHHHAAAPP WHHHAAAPP*

“TEN!!!”

Trevor's face was red by the time she finished. He breathed deeply into the leather cushioning, content to rest after enduring the trial. It's not like he could get up anyway, with the big woman still leaning on his back. The pain in his ass lingered, boiling and sweltering in his now tenderized flesh. What surprised Trevor was what followed... a not altogether unpleasant feeling. A kind of giddy, low level euphoria he'd never experienced before took hold in his body.

“You handled that surprisingly well” she purred while rubbing the paddle against his bottom gently. “The question is, are you man enough to admit you enjoyed it?”

Trevor's eyes flew open and his teeth gritted anew. As he suspected, this wasn't just some old school tradition. She was getting off on this. He wiped his eyes with the sleeve of his shirt before planting his hands in the sofa and pushing himself up.

“Let go of me!” he snarled while fighting to right himself.

Angelica sighed and lifted her hand from his back.

When Trevor straightened himself, anger flared in his big, brown eyes. He ignored the pain in his bottom and the strange giddy feeling flowing through his nervous system. He stared up at his professor and cold determination entered his voice.

“I think I'd like to talk to the Dean.”

Angelica snickered. She tossed the paddle aside casually. It landed on the armchair beside her with a light thwack of wood on leather.

“The Dean? What a wonderful idea! Yes, let's go have a chat with him right now!”

Trevor's brow furrowed. That was not the response he'd anticipated.

* * * * *

They reached the end of the opulent hall and walked into a wide, well-lit reception area. It was here that Trevor got his next surprise. There was a middle aged woman sitting behind the desk dressed in black latex from neck to toe. Her buxom curves shined in the overhead lighting, revealing a woman who'd kept herself in good shape relative to her mature status.

Her short gray hair fell on either side of her face, the rest of it pulled back into a neatly tied bun. Her thin, oval shaped glasses framed dark brown eyes. Her lips were a lovely shade of peach, requiring no embellishment. She might have been the most beautiful older woman Trevor had ever laid eyes on.

She looked up with a Cheshire grin as Angelica and Trevor approached the desk. One glance from the administrative assistant in gleaming fetishwear told him he was about to be witness to another spectacle. He was regretting his decision to escalate this already.

“Hello, Madeline.”

“Angelica! I mean, Professor Armstrong! What can I do for you this afternoon?”

“This young man would like to--”

“Actually, I've changed my mind. Thanks anyway, but...”

“No, no!” Angelica insisted. “Trevor wants to speak to the Dean and I think he should have that opportunity. In fact, I think we should give him a full demonstration of how things work around here! Do you think we could arrange that, Ms. Shepherd?”

“Oh, certainly! Our Dean is never too busy to meet with his Director of Gender Studies. Or a member of the student body. Follow me!”

The woman rose and her latex suit noisily un-meshed from the tall leather chair. She opened a desk drawer and extracted a leather crop before walking off. Trevor couldn't help but stare at her as she led the way. It wasn't just her sudden brandishing of a sex toy. Madeline had a giant dumper and the shiny, stretchy suit clinging to her flesh only made it stand out that much more. Her curvy ass might as well have been a black hole sucking Trevor's attention to it irresistibly.

Her rubberized body creaked as they made their way to the ornately carved wooden door. To Trevor's surprise, Ms. Shepherd didn't even knock. She just opened the door and walked through, leading them into the most lavish room yet. Madeline closed and locked the door before continuing in and leading the trio further.

It was a library as much as an office, with bookshelves that went all the way up to the ceiling. The shelves had their own mobile ladder system on a rail for reaching the higher shelves. There were numerous tall, potted plants and antique works of art as far as the eye could see. This was in addition to the same grade of fancy furniture that Ms. Armstrong enjoyed in her office. All together, it was a level of luxury Trevor had only seen in movies before.

Mr. Jonah Simmons was seated behind the big mahogany desk. His feet were propped up on it as he leaned back in his chair and talked with someone over the phone. Trevor had only seen the bald, medium build Dean once before, when he gave the commencement speech at orientation. He was clad in suit and tie now just like he was then.

Jonah had the mildly dark skin of a Pacific Islander and a cheerful disposition. He bore a mustache that connected down into a silky salt and pepper goatee, but the rest of his face and head were shaved. His voice echoed through the room as they closed in on his position. Angelica and Madeline's boot heels clicked against the laminate flooring as they approached. Jonah looked up as the party drew closer and his expression quickly turned from jovial to serious.

“Hang up the phone” Madeline ordered casually as they came to a stop at his desk.

“Hey Gerald, I have to run. Something came up here. I'll be in touch, alright? Thanks.”

He ended the call and set his phone aside. Before Jonah could ask what was going on, Madeline issued her next decree.

“On the floor, bitch! On your back!” she yelled, pointing her crop to the center of the room.

The Dean half-smiled, half-winced as he rose, but quickly complied with her demands. It had to be awkward, doing this in front of a brand new student, but by now Trevor had to assume this was par for the course. The speed with which he removed his suit jacket, set it on the back of his chair and trotted to the center of the office did not indicate this was a new experience. Jonah laid down, straight as a board, in the middle of the room as Ms. Shepherd stalked around him. He clasped his hands over his stomach as he awaited further instructions.

“Hands at your sides!” She barked, flailing her crop at him.

*SNAP*

The flashy leather tip swatted into his hands before he quickly pulled them away and locked himself in a rigid toy soldier position.

Trevor and Ms. Armstrong watched from ten feet away as Madeline smiled and prepared her next act. She lifted the crop to her mouth and held it in her teeth. The mature Domina then reached back with both hands and found the zipper at the bottom of her suit. She pulled it down and acres of her creamy, sweat-glossed ass were unveiled for her captive audience.

Madeline retrieved the crop from her mouth and turned slightly. She looked over her shoulder and down at the pitiful, bitch made Dean.

“Lick my sweaty ass, slave! I've been steaming in this suit all afternoon. It's time to put that filthy tongue of yours to work!”

With no further ceremony she lowered herself down and her humongous globes of flesh sealed over Jonah's face. The eager Dean went to work at once, slurping up and down her moist crack; sucking up sweat and rubbery grime as he tasted her exquisite flesh. Madeline let out low moans as she gyrated back and forth on her favorite seat.

'Jesus Christ... What kind of school is this?'

Trevor glanced over at Professor Armstrong, who was clearly enjoying herself. Her grin extended from ear to ear as she watched Madeline suffocate the Dean with her giant ass and demand more aggressive oral worship.

“Get that tongue up my pucker you disgusting worm!”

*SMACK*

This time, Madeline's crop found Jonah's crotch and he groaned deeply from the depths of her ass. His hands clenched into fists as his face labored in her increasingly sloppy cheeks. Ms. Shepherd humped his head, her latex curves bouncing as she moaned in bliss. She held her crop aloft, prepared to strike his helpless body again if the Dean failed to please her.

'It's exactly the kind of school Stacy would send you to, you fucking idiot! You've been played!'

The realization hit Trevor like a freight train. If Professor Armstrong and Ms. Madeline were being this brazen with their kinky play, that meant it was almost definitely not an isolated phenomenon. It meant more of the professors, almost all of whom were women, were most likely in on it. Suddenly, the female to male ratio made sense. Everything about his parents “generous” offer made sense. Well, Stacy's offer anyway. It was hard to say if Dad knew about any of this.

“Well, Trevor. You wanted to see the Dean” Angelica spoke as she turned to him. The big woman placed her hands on her wide hips. “Now's your chance to speak to him. If you yell loud enough, he might be able to hear you.”

“That won't be necessary, professor. I'm sorry for bringing it up. I understand Eden S&M now.”

“I'm glad to hear it” she replied with a fiendish smile. Angelica turned back to the display of debauchery and watched with great relish.

The worst part was, even though Trevor had only been there for a month, it felt like he was trapped. Sure, he could walk out of the room right now, assuming Ms. Armstrong didn't literally kidnap him and drag him down to some dungeon. He could get in his car and drive home tomorrow, if he wanted.

Ale co wtedy? What would he tell his Dad? That he'd given up? Gotten bored after just a few weeks? It's unlikely he'd believe the truth, even if Trevor told it. It was too bizarre a story. And they'd never let him keep the car after going back on the deal. Stacy would cancel payments immediately.

And what about Sarah? He'd met an amazing girl that he desperately wanted to keep seeing. It wasn't likely they'd continue being an item if he dropped out. He'd have no future to speak of, or at least nothing that a smart girl like her would find promising. She'd find someone else in short order, most likely.

No, Trevor was stuck in Eden, for now. Trapped in paradise, if you were a total degenerate into female domination. While he'd enjoyed his time up until now, the entire campus had given him a weird vibe since the day he arrived. It was an unusual energy. There was just something off about it, despite all outward appearances of normalcy. Now he understood what the voice in the back of his head had been screaming about this whole time.

Madeline rose on unsteady legs, shaking with pleasure as her rubbery second skin flexed around her. Drool and sweat dripped from her ass, coating Jonah's already messy face as she stood over him. The sultry assistant lifted her arms, her crop pointing in the air as she made her next pronouncement.

“What perfect timing! Nature is calling and my slave lies beneath me, waiting to answer!”

The gray-haired Domina tossed her crop aside. She reached down to the bottom of her suit, this time finding the zipper at her front. Madeline pulled it down and her dripping sex was revealed. She reached under with rubbery, gloved fingers and spread the glossy edges of her suit wide open; making sure her stream would only taint the Dean and not her exquisite latex costume.

“My, my. I wasn't expecting this” Angelica stated. Her gaze shifted from Madeline and Jonah back to Trevor. “You're getting quite the eye opener, aren't you young man? Are you enjoying the show?”

“Professor, I've seen enough. Can I please leave?”

Angelica rolled her eyes. “Fine, we can go. You're not excused yet, though. Not until our conference is over.”

She nodded to the door and Trevor made his way there hastily.

“We're off. Have fun Madeline!” Professor Armstrong called over her shoulder.

The rubber vixen was in no condition to converse. She was moaning lightly, still buzzing from abundant anal stimulation as she waited for her steaming water to release. Her voice grew louder as a fountain of hot piss gushed from her folds.

Angelica unlocked the door and exited the swanky office. As Trevor followed her, he could hear the first jets of acrid urine slap all over Jonah's dress shirt and expensive slacks. Madeline's wail of satisfaction was cut off as the large door clicked shut behind them.

Trevor trailed the professor halfway into the empty foyer before being startled one more time. Angelica turned, grabbed him by the arms and pushed him up against the nearest wall. She took him by the wrists and pinned his arms above his head. Trevor was immediately reminded of his lunch with Sarah in the quad. Unlike that occasion, he wasn't so sure he could escape if he wanted to. Angelica was at least his physical equal and possibly more.

Her body pressed into his aggressively. Her full breasts ballooned in her scarlet top as she mashed them into his chest. Her powerful thighs forced his legs apart and held them firm. The professor's perfume washed over him, combined with her own natural scent. It was intoxicating. The more of these close encounters he had with her, the more his will to resist seemed to dwindle.

“Tell me what you're feeling, right now” she demanded, inches from his face.

“Wha-- what?!?”

"Słyszałeś mnie. The sensation you're experiencing. Describe it.”

“I uh... I feel light headed.”

"I?"

“And kind of giddy.”

“What else? Your mind and body are telling you to do something right now. What are they telling you, Trevor?”

He didn't want to say it, especially since he knew it was what she wanted to hear, but he couldn't deny it. Not any longer.

“To yield...” he admitted.

“Mmmhmmm” she purred. “When your mind and body tell you to do something, you should listen. Don't you think?”

“Y-Yes...”

What the hell was happening to him? The harder she pushed, the more he liked it. Trevor's heartbeat was soaring. His temperature was ticking up. Blood was rushing to his penis. He'd never felt this way about assertive women before. Never had any interest in Femdom porn. This wasn't him. Or, at least, it didn't used to be.

"Bardzo dobry. Now that you've said it out loud, there's no more pretending. This is a good place to start.”

“Start what?” he asked breathlessly.

“Your true education. I'm going to make you my special project this semester. Może dłużej. You seem like the type that will need lots of guidance. I'm sure your little Sarah would've whipped you into shape, eventually. But for men like you, I prefer a multi-pronged approach.”

And that's when Trevor felt it. Not her impossibly strong thighs, but her third leg, pressing forward. A thick column of flesh bulging through her leather skirt and bearing down against the much smaller lump in his jeans. It should've shocked him, but it didn't. Against all reason, Trevor's desire to surrender only intensified.

“Let's head back to my office” she implored. “We'll start with ten more spankings and go from there.”

Angelica released his hands and stalked off. Her boot heels tapped across the floor as she strutted to the hallway.

“Yes, Miss Armstrong” came his reply, though it barely felt like he was in control any longer. Trevor could hardly believe the sincerity in his own voice.

He followed the forceful Domme, intuitively walking behind her from this point on. Eden S&M had its claws in him now. Trevor's journey into sexual servitude had begun.

- - - - - - - - - -

Only half of my content is published on this website. The other half is available to my subscribers.

If you enjoy my work, wish to support it and want to read the latest chapters in all my series, check out my SubscribeStar! (Go to SubscribeStar.adult and search for "James Bondage".)

Thanks for reading! Your votes and feedback are always appreciated!

Podobne artykuły

Moja ulubiona opiekunka, część 1

Linda od lat opiekuje się mną i moimi braćmi rano i po południu. Przychodzi do mnie do domu we wtorki, środy i czwartki. Ma około 5'5, nieco ponad 100 funtów i jest gorąca jak cholera. Ma niebieskie oczy, czarne włosy, które ufarbowałem na blond, jest szczupła i ma jedną z najlepszych kombinacji krągłości i nóg, jakie kiedykolwiek widziałem. Ma około 60 lat, co może wydawać się zbyt stara, by chcieć się pieprzyć. Jednak nigdy w życiu tak bardzo nie pożądałem kobiety. We wczesnych latach licealnych zacząłem zdawać sobie sprawę, jaka była gorąca. Kiedy wracałem do domu ze szkoły i widziałem jej...

2.2K Widoki

Likes 0

Długa noc_(1)

Gówno. Cholera, kurwa, cholera. Todd mruknął pod nosem, mocując się z wypchaną torbą na śmieci przez wąski otwór windy. Z niezręcznym pchnięciem łokcia wcisnął przycisk „B” i oparł się o tylną ścianę, wypuszczając powietrze powoli. Pieprzony dzień śmieci. W dół rur idziemy, ja i torba pełna odmawiać. Odmawiać. Odmawiam! pomyślał i podtrzymał tę myśl rozbawieniem, gdy spadał w ciemność przełykiem swojego budynku jelita pod. Przesunął ciężar ciała pod ciężarem i spróbował oddychać przez jego usta. Clunka clunk clunk. Przyziemienie. Orzeł wylądował. Todd wyprzedził Zewnętrzne drzwi poziomu B otworzyły się nogą, mając nadzieję, że szczury zostały spłoszone dźwiękami zbliżającej się windy. Nigdy...

2.2K Widoki

Likes 0

Oszukiwanie z Ellem

W pewnym momencie w niezbyt odległej przeszłości byłem zbyt zajęty pracą i rodziną, aby mieć jakiekolwiek życie towarzyskie. Mam 32 lata, żonę nudną i troje dzieci. Jak człowiek może sobie wyobrazić, byłem sfrustrowany wiedząc, że mam te wszystkie perwersyjne i dziwne fetysze, ale nie mam nic poza martwym współmałżonkiem w sypialni, aby je przymierzyć. Chciałem poczuć, że żyję! Wejdź na randki online. Teoretycznie działa, aby zbliżyć cię do kogoś, kto może mieć podobną sytuację lub z wielu innych powodów. Poznałem kilka wspaniałych kobiet, miałem kilka randek, kiedy czas na to pozwalał, ale tak naprawdę nigdy nie czułem żadnej chemii. Wprowadź losowy...

1.7K Widoki

Likes 1

Wywiad w sobotnie popołudnie na Manhattanie.

Wywiad w sobotnie popołudnie na Manhattanie. -------------------------------------------------- ------------------ Siedząc w oknie Southgate w pobliżu Central Parku, patrząc na zieleń i skały miejskiego sanktuarium; Irene wydawała się zrelaksowana, popijając kawę i przeglądając doskonałe menu, opowiadając jednocześnie o najbardziej oburzających zachowaniach. Była skromnie ubrana w czerń i futro, ale miała głęboki dekolt i bardzo wysokie czerwone obcasy. Zgodziła się spotkać ze mną, kiedy skontaktowałem się z nią w sprawie jej ostatniego przedsięwzięcia, zakupu ziemi w północnej części stanu Nowy Jork i w kierunku Hamptons na Long Island. Naprawdę chciałem zapytać o jej interesy, a nie inwestycje, ale to mogłoby być niebezpieczne. Dla mnie...

1.6K Widoki

Likes 0

Wskazówka do zapamiętania

- Sal, weź stolik 12 - usłyszałem głos gospodyni. Stopniowo odwróciłem się i zerknąłem tam. – Ładna trzydziestoletnia brunetka sama w różowej sukience we wtorkowy wieczór? I wow, ona nawet nie próbuje ukryć tego wieszaka, teraz mnie drażni” – pomyślałem, zanim spokojnie zacząłem iść w jej kierunku. Moje oczy nigdy nie odrywały się od niej, gdy tylko przez chwilę przeglądała menu. Chociaż nadal do niej podchodziłem. Cześć, jak się masz dzisiaj? Odłożyła menu i spojrzała na mnie. – Nic mi nie jest, Salvatore. – Możesz mówić do mnie Sal, jeśli chcesz – poinformowałem ją, wibrując. – Nie patrz na jej piersi...

3.8K Widoki

Likes 0

LISSA C. Rozdział 2, Wszystkiego najlepszego David

LISSA C. Rozdział 2, Wszystkiego najlepszego David Dzień ułożył się lepiej, niż się spodziewałem. Jazda z powrotem do domu, z Lissą za kierownicą, dała mi możliwość przyjrzenia się jej naprawdę dobrze, kiedy prowadziła. Nie było w tej dziewczynie rzeczy, która by mi się nie podobała. Jej piękne blond włosy, wirujące w kółko, gdy wiatr owiewał przednią szybę, dodawały pewnej świeżości całej sytuacji. Śmiała się i chichotała z moich głupich żartów, kiedy rozmawialiśmy, przez co czułem się przy niej coraz swobodniej. Ale były też te jej cudownie wyglądające piersi, mocno sterczące z jej klatki piersiowej. Bardzo się starałem, żeby się nie gapić...

2K Widoki

Likes 1

Zima pod Bukową Górą Rozdział 5

Dzień minął szybko, ponieważ byłam zajęta pracą nad trzema kolejnymi gośćmi. Były to starsze panie, które tyle samo czasu spędzały na swoich tyłkach, co na nartach. Były posiniaczone i obolałe, więc starałam się im pomóc.. Moje gorące kamienie przyniosły pewną ulgę i użyłem urządzenia TENS, aby tymczasowo znieczulić kilka zakończeń nerwowych. Wyszedłem o 16:00, wziąłem prysznic, przebrałem się i poszedłem do mieszkania Sandry. Jak tylko wszedłem do środka, Donna wskazała mi bar z sokami. Widziałem jej stronę Sandra.. „Przepraszam, ale kazała mi dać znać, jak tylko przyjedziesz. Czy mogę postawić ci drinka?” „Chciałbym podwójnego shota Black Label Jack Daniels, jeśli go...

2.1K Widoki

Likes 0

Nasza historia kuzynów część 7 lub młoda miłość kuzynów

Pobrałem tę historię z pamięci podręcznej Google, aby wszyscy mogli wiedzieć, że kuzyni, nasza historia jest skradzioną historią, właściwie została napisana przez 6ftthree. Dowód znajduje się w podanym poniżej linku. http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:http://www.sexstories.com/story/32285/ Tylko imiona zostały zmienione przez pisarza i dodały trochę więcej opisu do tej historii, mam nadzieję, że wkrótce odzyskam pierwsze części MŁODA MIŁOŚĆ KUCHENKÓW - Część 7 Romans, kazirodztwo, mężczyzna / 2 kobiety, softcore Ta historia jest biografią opartą na faktach z przeplataną fikcją. Obejmuje okres około 12 lat. TŁO NASZEJ HISTORII………. Moja kuzynka Lucy i ja mieliśmy około 9 lat, kiedy moja rodzina przeprowadziła się, aby zamieszkać około 10...

1.8K Widoki

Likes 0

Gorący koszykarz

Jestem trenerem koszykówki w małym kolażu na południu. Trenuję dziewczynę, mam dwadzieścia, po pięć w każdej klasie. są różnej wielkości, wysokie i niskie, ale nie za krótkie. Wszystkie są dobrze zbudowane. Pierś wielkości grejpfruta. Niektóre z najlepiej wyglądających tyłków, jakie kiedykolwiek widziałeś. Więc pewnego dnia jestem w swoim biurze i Annie przychodzi do mojego biura. Ma na sobie jeden z tych krótkich topów, które zakrywają jej piersi. To otyłe, że nie miała stanika. Ma na sobie szorty, które są bawełniane i są tak ciasne, że widać, że niczego pod nimi nie nosi. Ona jest bardzo gorąca Mam 6'10 wzrostu, 230 funtów...

1.8K Widoki

Likes 0

Facet i jego...? 37 Szejka

Jake wciąż trzymał Akeeshę, każdy ze swoich dżinów zgromadzonych wokół nich obu. W pomieszczeniu słychać było tylko odgłosy wielkiego płaczu i szlochania. Gdy pojawiły się Nyrae i Inger, nastąpił kolejny ogromny przypływ energii. Inger poleciała do Akeeshy, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy. „Dlaczego? Dlaczego ona umiera? Jeśli umrze, Mistrzu Jake, obiecuję ci, że sprawię, że będziesz cierpiał!” Inger warczała na Jake’a. „Wkrótce umrę, w ten czy inny sposób, Inger. Więź, jaką mam z moimi dżinami, zabije mnie, kiedy ona umrze. Obawiam się, że ich też zabije. Chciałbym tylko, żeby Sheeka nie została tak bardzo zraniona”. Jake stwierdził, że z...

1.6K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.