Wiedźmin: Ukryta scena (TV-MA)
AKT PIERWSZY: WSTĘP
Geralt z Rivii i jego młoda podopieczna Ciri podróżowali po nierównym terenie, trenując i doskonaląc swoje umiejętności. Chropowaty głos Wiedźmina przeciął powietrze, gdy przemawiał do Ciri, przekazując swoją mądrość.
„Pamiętaj, Ciri” – powiedział Geralt, a jego srebrne włosy lśniły w słońcu – „zawsze musisz być przygotowana, zawsze gotowa do walki i zawsze słuchaj. Twój instynkt cię poprowadzi”.
Ciri skinęła głową z determinacją wypisaną na twarzy. Ale gdy Geralt skończył mówić, w lesie rozległ się groźny ryk. Obaj odwrócili głowy w stronę dźwięku, instynktownie sięgając rękami po broń.
W chwili paniki Ciri poczuła się bezbronna i przycisnęła plecy do mocnego drzewa. Warczenie stało się głośniejsze, wypełniając jej uszy pierwotną intensywnością. Przez pomyłkę straciła równowagę i spadła z niewielkiego wzniesienia, zderzając się twarzą z ostrym kamieniem.
Krew płynęła z policzka Ciri, głębokie rozcięcie zaznaczało jej jasną skórę. Przeszył ją ból, ale walczyła ze łzami, nie pozwalając, by strach ją przytłoczył.
Jak za zrządzeniem losu na ścieżce pojawiła się postać w szatach. Postać podeszła ostrożnie, kaptur zakrywał jej rysy. Delikatnym dotykiem odsunęła kaptur, odsłaniając ładną twarz otoczoną kręconymi brązowymi włosami usianymi piegami.
„Nie mogłam nie zauważyć twojego upadku” – powiedziała kobieta kojącym głosem. „Nazywam się Triss i tak się składa, że jadę do Kaer Morhen. Mogę zaoferować ci pomoc i towarzyszyć ci w podróży.”
Ciri spojrzała na Triss czujnie, nadal zachowując ostrożność. Jednak w zachowaniu tej kobiety było coś autentycznego i godnego zaufania. Ciri zawahała się, ale ostatecznie skinęła głową, przyjmując ofertę pomocy Triss.
W głosie Triss słychać było delikatne zaklęcie, gdy przywoływała swoją magię uzdrawiającą, a jej dłonie lśniły ciepłym światłem. Z niezwykłą precyzją zamknęła ranę na policzku Ciri, nie pozostawiając po sobie śladu głębokiej rany.
Gdy Triss skończyła leczyć Ciri, z lasu wyłonił się Geralt, niosąc na ramieniu wielkiego dzika. Jego oczy spotkały się z Triss i między nimi pojawił się błysk rozpoznania – dawno zapomniany romans odżył na krótką chwilę.
Geralt podszedł do Ciri i Triss z troską wypisaną na surowej twarzy. – Ciri, wszystko w porządku? Co się stało?
Ciri uśmiechnęła się, ból już ustąpił. „Potknąłem się, ale Triss mi pomogła. Jest w drodze do Kaer Morhen, tak jak my”.
Geralt zerknął na Triss, a jego oczy wyrażały mieszaninę zaskoczenia i ciekawości. - Czy tak? Dobrze będzie mieć cię z powrotem, Triss.
„Czekaj, znasz ją” – Ciri powiedziała zszokowana. „Myślałam, że Whichers trzymał Kate Morhen w tajemnicy przed obcymi?”
Gerald uśmiechnął się do Ciri. „Triss pomogła Whitchersowi w przeszłości wyzdrowieć i pomyślałem, że może pomóc ci nauczyć się dobrze doskonalić zdolność przewidywania”.
Gdy napięcie na chwilę opadło, trójka podróżników kontynuowała podróż, a Ciri szła obok Geralta i Triss. Rozmowa przebiegała bez wysiłku, a opowieści o przeszłych przygodach mieszały się z pełnymi nadziei planami na przyszłość.
Gdy dzień dobiegał końca, dotarli do celu – zamku położonego pośród wysokich gór Kaer Morhen. Znajomy widok wywołał w Geralcie mieszaninę nostalgii i oczekiwania, przypominając mu o więziach, jakie łączyły go z jego wiedźmińskimi braćmi.
Zapadł wieczór, a w wielkiej sali zamku czekała obfita uczta. Wokół stołu zgromadziło się ośmiu Wiedźminów, a ich obecność była pocieszającym przypomnieniem więzi wykutych w wyniku prób i wspólnych doświadczeń. Ciri i Triss siedziały wśród nich, powitane w tej wyjątkowej rodzinie.
Gdy uczta się rozpoczęła, popłynęło wino i śmiech wypełnił powietrze. Wzrok Geralta powędrował do Triss. Jej uroda była urzekająca. Za królewskim fioletowym płaszczem jasnobrązowe kręcone włosy okalały jej twarz. Jej brązowe oczy były tajemniczymi zbiornikami, które pokazywały mądrość jej duszy. Podobnie jak Whitchers, magowie żyli setki lat, ale ona nie wyglądała na więcej niż 30 lat. Jej powiewny płaszcz rozchylił się, odsłaniając krągłe sylwetki zaprojektowane tak, by wzbudzać nielegalne pożądanie i wykorzystywane do kontrolowania pokoleń królów o słabych umysłach. Triss raz uratowała Geralta, a w zamian podzielili namiętny uścisk, jakiego od tamtej pory nie doświadczył. Zastanawiał się, czy jej ciało nadal byłoby w stanie oprzeć się surowej, nieokiełznanej mocy pożądliwego wiedźmina.
Na uczcie lały się drinki, a uroczystość szybko stała się głośna i chełpliwa. Lambert, wiedźmin, podniósł swój kubek i wiwatował: „Na nasze szczęście, nasze kobiety podwoiły się, a nasze Ale zostało nalane!” Mężczyźni cieszyli się z przybycia Triss i przyglądali się młodej i pięknej Ciri, która poprzez niekończące się treningi udowodniła, że ma wolę poznawania zwyczajów wiedźminów.
Od kilku tygodni Coen i Lambert szczególnie interesowali się Ciri. Na początku myśleli, że jest po prostu rozpieszczoną księżniczką i nie mieli żadnych zastrzeżeń, żeby jej to powiedzieć. Ale było w niej coś wyjątkowego, więcej niż tylko bycie podopieczną Geralta, była buntownicza i miała silną wolę. Kiedy naśmiewali się z niej, aby trenowała ciężej, robiła to pomimo zadawanego bólu. Oboje obserwowali, jak ta młoda dziewczyna stawia czoła próbom Wiedźmina, nawet bez zmutowanych mocy i zdolności uzdrawiania. Była inna niż inne dziewczyny i wzbudzała ich zainteresowanie i ciekawość. Podobało im się to, że pragnęła akceptacji i wiedzieli, że jest to narzędzie, którego mogą użyć, aby na nią wpłynąć.
Lambert patrzył, jak młoda piękna kobieta popija miód pitny i tańczy wśród mężczyzn. Oczy wszystkich podążały za jej młodym ciałem, zmysłowo przesuwając się po pokoju, beztrosko. Wśród mężczyzn polujących na demony była powiewem świeżego powietrza, nagrodą niewinności i piękna, która rzadko zdobiła te sale. Miał nadzieję oddzielić ją od ochrony Geralta, a jego pragnienia zamaskowane były przyjaźnią. Psotny uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy tańczyła z jego przyjacielem Coenem. Miał plan, żeby zobaczyć, jak daleko się posunie, aby poczuć się akceptowana.
Gdy słońce zaczęło zachodzić, rzucając ciepłą, złotą barwę na tereny zamku Kaer Morhen, w Geralcie włączyły się instynkty ojcowskie. Spojrzał na horyzont, zauważając gasnące światło, i zwrócił swoją uwagę na Ciri.
– Ciri – powiedział głosem łagodnym, ale stanowczym – już czas, żebyś poszła do łóżka. Potrzebujesz odpoczynku.
Oczy Ciri rozszerzyły się z rozczarowania. - Ale Geralt, noc jest jeszcze młoda! Czy nie mogę posiedzieć jeszcze trochę?
Geralt złagodził jej wyraz twarzy, rozumiejąc jej pragnienie przygody i towarzystwa. „Ciri, wiem, że chcesz wziąć udział w uroczystościach, ale mamy dużo do zrobienia. Musisz być wypoczęta i gotowa na jutrzejszy trening.”
AKT DRUGI: GRA
Ciri niechętnie skinęła głową, wiedząc, że słowa Geralta niosą ze sobą mądrość. Pożegnała się z salonem i udała się do swojego pokoju, jej kroki były ciężkie od tęsknoty za ekscytacją, której będzie jej brakować.
Coen i Lambert wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym zwrócili swoją uwagę na Ciri. „Hej, Ciri!” Coen zawołał. „Mamy dla Ciebie propozycję. Co powiesz na grę w karty? Jeśli będziesz miał szczęście, pozwolę Ci nawet wygrać rundę lub dwie”
Ciri uniosła brwi, zaintrygowana propozycją. „Gra w karty? Włączasz!” W Ciri nabrała pewności siebie, gdyż miała smykałkę do większości gier karcianych. Bez jej wiedzy jej zdolność przewidywania, która zawsze wydawała się intuicja, nie pomoże jej w tych zaczarowanych salach.
Było w tych mężczyznach coś, co sprawiało, że serce Ciri biło mocniej. Ich charyzma i błysk niebezpieczeństwa w oczach były nie do odparcia.
Pierwszym był przystojny, łysy, czarny mężczyzna imieniem Coen, jego obecność przyciągała uwagę. Jego miłe oczy, jedno bursztynowe, a drugie uderzająco niebieskie, błyszczały błyskiem przygody.
Drugim wiedźminem był Lambert, surowy rudowłosy z ognistymi lokami opadającymi na ramiona. Był muskularny i onieśmielający, w przeciwieństwie do większości Wiedźminów, którzy nie dzielili się swobodnie swoimi emocjami, był znacznie bardziej porywczy i bezpośrednio mówił, co mu się podobało, a czego nie. Było w nim coś wyjątkowego, jego surowe emocje, które przyciągały ją do niego. Jego piegowata twarz emanowała szelmowskim urokiem, a w jego przenikliwych, bursztynowych oczach błyszczał psotny błysk.
Kiedy szli do jej pokoju, Ciri zapytała: „O co mamy grać? Więcej miodu pitnego?
Usta Lamberta wykrzywiły się w figlarnym uśmiechu. „Dam nam więcej miodu, to nie jest nagroda. Umówmy się, że przegrany musi z czegoś zrezygnować… element garderoby lub wyzwanie”.
Oczy Ciri rozszerzyły się ze zdziwienia, ale przeszedł ją dreszcz. Kusiła ją perspektywa rozegrania odważnej gry z tymi wiedźminami. „W porządku, wchodzę w to. Ale uważaj, jestem dość biegły w kartach”.
Coen zaśmiał się. "Przekonamy się."
Udali się do pokoju Ciri, gdzie ustawiono niewielki stolik z talią kart. Pomieszczenia starego zamku były z kamienia, a zimne powietrze przepływało przez pęknięcia w murze. W pokoju było ciemno, jeśli nie liczyć łóżka ze słomy przykrytego tkaniną i wiszącego nad nimi żyrandola zapalonego przy świecach. Szczerze mówiąc, pokój mógłby być lochem w zamku Ciri w domu, a ona wykorzystała gościnność Geralta najlepiej jak mogła. Pokój skąpany był w delikatnym, migoczącym świetle świec, tworząc intymną atmosferę.
W trakcie zabawy umiejętności Ciri dały o sobie znać. Jej strategia była nienaganna, a ruchy przemyślane. Ciri wygrała kilka rozdań, szczęście pozornie jej na początku sprzyjało, ale czuła, że coś jest nie tak, to było prawie tak, jakby jej zdolność przewidywania została zablokowana. Salę wypełniły żartobliwe przekomarzania się i śmiechy, gdy Coen i Lambert, dwaj Wiedźmini, zaangażowali się w grę. Ciri w pierwszych kilku rozdaniach zdołała nakłonić mężczyzn do zdjęcia koszul i spodni. Nie mogła nie zauważyć ich imponującej budowy ciała, ich ciał pokrytych bliznami po bitwie, będących świadectwem lat treningu i walki. Widok ich napiętych mięśni i silnych kształtów zaintrygował ją, rozpalając w niej nowo odkryte pragnienie.
Ale wkrótce sytuacja się odwróciła. Z każdą rundą stos ubrań Ciri rósł, odsłaniając przebłyski skóry po utracie kluczowych dłoni. Salę wypełnił śmiech Wiedźminów, a ich drwiące przekomarzanie jeszcze bardziej podniosło napięcie w grze.
Czas mijał, a Ciri dotarła do ostatniego ubrania, powoli zdejmując stanik. Jej urocze młode piersi zwisały jak krople łez, pełne i giętkie, prosząc o dotyk. Jej sutki były różowe i sterczące z powodu chłodu w pomieszczeniu, a nabrzmiałe końcówki przyciągały wzrok mężczyzn, którzy zmysłowo ślinili się na widok latarni. Próbowała się zakryć, ale za każdym razem, gdy patrzyła na swoje karty, jej ręce odsłaniały piersi. Wezbrała w niej mieszanina frustracji i ciekawości. Ciri rozpoznała inną stronę tych mężczyzn, ich pożądliwe spojrzenie dodało jej mocy. W ich oczach nie była rozpieszczonym bachorem, była kimś więcej i podobało jej się, jak role się odwróciły, gdy za nią tęsknili.
Gdy gra zbliżała się do końca, Ciri i Wiedźmini zostali zaopatrzeni w ostatnie elementy garderoby. Atmosfera napełniła się oczekiwaniem i subtelnym napięciem. Wzrok Ciri zatrzymał się na Coenie i Lambercie, a ich częściowo odsłonięta skóra odsłaniała przebłyski surowej atrakcyjności, która się pod nimi kryła.
Coen uśmiechnął się złośliwie do Ciri. – Wygląda na to, że robi się intensywnie, prawda? – zażartował, a w jego oczach pojawił się zabawny błysk.
Lambert, którego długie, kręcone rude włosy dodawały mu surowego uroku, przyłączył się, a w jego głosie było słychać rozbawienie. „Wygląda na to, że Szczęście jest dzisiaj po twojej stronie, Ciri. Ale czy to wystarczy, aby zatrzymać ten ostatni element garderoby?”
Serce Ciri zatrzepotało, gdy cała uwaga skupiła się na niej. Poczuła mieszaninę podniecenia i lęku, a gorączka chwili podsycała jej pragnienia. Jej oczy się spotkały i między nimi zaszło subtelne zrozumienie.
Z śmiałym uśmiechem Ciri pochyliła się do przodu, opierając dłonie na stole. „Cóż, myślę, że czas się przekonać” – odpowiedziała głosem wypełnionym mieszaniną pewności i ciekawości.
Coen i Lambert wymienili spojrzenia, a między nimi zapadła cicha zgoda. Wiedzieli, że rozbudzili coś w Ciri, pociąg do ich niebezpiecznej natury i urok nieznanego. Gra stała się czymś więcej niż tylko kartami.
Gdy rozegrano ostatnie rozdanie, szczęście Ciri zdawało się słabnąć i przegrała partię. Jej ostatnia część garderoby, majtki, cienka warstwa materiału naciągnięta na cipkę, chroniąca jej czystość, była teraz jedyną rzeczą stojącą między nią a całkowitą bezbronnością. Mieszanka podniecenia i nerwowości przepłynęła przez jej żyły, gdy zdała sobie sprawę z konsekwencji gry.
Oczy Coena spotkały się z Ciri i pomiędzy nimi pojawił się błysk intensywności. – Wygląda na to, że czas odebrać swój dług, Ciri – powiedział niskim i pełnym oczekiwania głosem.
Gdy Ciri stała przed mężczyznami, z ostatnim ubraniem przylegającym do jej ciała, patrzyli z podwyższonym niecierpliwością. Jej palce delikatnie zahaczyły się o pasek majtek, a jej oczy spotkały się z ich oczami, gdy powoli zaczęła opuszczać materiał, odsłaniając ukryty pod spodem skarb.
Wzrok mężczyzn stał się intensywniejszy, oddechy uwiązły im w gardłach centymetr po centymetrze, a jej majtki zsunęły się w dół, odsłaniając kusząco ukryte kształty. Materiał ocierał się o jej biodra, odsłaniając gładką powierzchnię skóry, aż w końcu złączył się u jej stóp, pozostawiając ją nagą i bezbronną.
Byli zahipnotyzowani widokiem, który ich otaczał. Intymne sekrety Ciri zostały teraz odsłonięte, a oni nie mogli oderwać wzroku od delikatnych fałd i konturów, które zostały odsłonięte. Jej owłosiony krzak blond włosów rozdzielił się pośrodku, gdzie spotykała się jej młoda, mokra szczelina. Jej podniecenie było widoczne dzięki nabrzmiałym wargom sromowym, które błagały o dotknięcie. Urok jej kobiecości urzekł ich, wzbudzając w nich pierwotne pragnienie.
Jej nagość mówiła wiele, gdy tam stała, jako wizja zmysłowości. Jej skóra, miękka i zachęcająca, zachęcała do pieszczot i odkrywania. Wzrok mężczyzny śledził delikatną krzywiznę jej bioder, wypukłość pośladków i pełen wdzięku łuk talii. Każdy centymetr jej ciała był arcydziełem, zachęcającym ich do oddania się przyjemnościom, które na nich czekały. Atmosfera w pomieszczeniu zdawała się pękać od pożądania, gdy oczy obecnych mężczyzn i kobiet skupiały się na jej odsłoniętej postaci.
Oczy Ciri błyszczały determinacją, gdy patrzyła na leżące przed nią karty. Wiedziała, że zwycięstwo w tym rozdaniu może przynieść jej nie tylko satysfakcję ze zwycięstwa, ale także coś wyjątkowego, coś, czego pragnie.
„Co chłopcy powiecie na ostatnie rozdanie?” Ciri powiedziała z przekonaniem: „Jeśli wygram, oboje zgodzicie się być przez jeden dzień moimi niewolnikami!” Powiedziała z uśmiechem.
„Jeśli wygrasz” – powiedział Lambert z figlarnym błyskiem w oczach – „będziemy na twoje zawołanie przez całe dwa dni! Czegokolwiek zapragniesz, będziemy do twoich usług”.
Zainteresowanie Ciri wzrosło. Myśl, że mężczyźni mogliby spełniać jej każdą zachciankę, wywołała dreszcz w jej żyłach.
Jednak w miarę kontynuowania jego żartobliwa postawa uległa zmianie, a jego głos nieznacznie obniżył się. „Ale jeśli przegrasz” – zrobił pauzę dla efektu, „zaplanowałem dla ciebie coś specjalnego. Widzisz, ten pokój był kiedyś lochem. Te oczka w suficie służyły kiedyś do przetrzymywania więźniów”.
Oczy Ciri rozszerzyły się z mieszaniny intrygi i oczekiwania. Myśl o tak ekscytującym, uległym doświadczeniu sprawiła, że jej serce zaczęło bić szybciej. Pochyliła się bliżej.
„Jeśli przegrasz, zwiążemy cię i zawiążemy ci oczy” – powiedział Lambert z figlarnym błyskiem w oczach. „Oddasz nam całkowicie kontrolę. Pozwolisz nam zgłębiać głębię twoich pragnień przez jedną pełną godzinę”.
Ciri wstrzymała oddech, gdy wyobraziła sobie siebie związaną i z zawiązanymi oczami, zdaną na łaskę kaprysów Lamberta i innych. Spotkała wzrok Lamberta, a jego oczy były wypełnione mieszaniną oczekiwania i niepokoju o więcej. „Zgadzam się, zróbmy to!” – powiedziała głosem pełnym nowo odkrytej śmiałości. „Jestem skłonny skorzystać z tej szansy”.
Usta Lamberta wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu, gdy skinął głową, a w jego oczach tańczyła iskra podniecenia. – No dobrze, Ciri – odpowiedział ochrypłym głosem. „Zobaczymy, czy szczęście będzie ci sprzyjać w następnej rundzie”.
Gdy karty zostały przetasowane i rozdane, Ciri poczuła przypływ determinacji. Była gotowa odwrócić losy meczu, odzyskać utracone szczęście i ponownie przejąć kontrolę nad grą. Jednak w miarę postępu rozdania stało się jasne, że fortuna zwróciła się przeciwko niej. Bez względu na to, jak obmyślała strategię i liczyła na cud, zwycięstwo wymykało się jej z rąk. Nastąpiła świadomość, a mieszanina rozczarowania i oczekiwania wypełniła serce Ciri. Straciła grę, a wraz z nią szansę na zachowanie wolności.
AKT TRZECI: DŁUG
Spojrzenie Lamberta spotkało się z jej, a jego wyraz twarzy był mieszaniną psot i pożądania. – Cóż, Ciri, wygląda na to, że szczęście ma dla ciebie inny plan na tę noc – mruknął niskim i kuszącym głosem. „Czy jesteś gotowy, aby spełnić swoją część zakładu?”
Puls Ciri przyspieszył, gdy skinęła głową. „Tak, jestem gotowa” – odpowiedziała.
Lambert położył dłonie na krzywiźnie jej dolnej części pleców, a ten dotyk wysłał elektryczne doznania przez jej ciało. Poprowadził ją pod oczkami w suficie. Spojrzała w górę, w żyłach Ciri zakręciło się uczucie podniecenia. Historia pokoju jako lochu nabrała nowego znaczenia, oczekiwanie na to, co miało nadejść, sprawiło, że dreszcze przebiegły jej po plecach.
Chętnie ofiarowała się, trzymając ręce przed sobą Coenowi. Liny zostały umiejętnie zawiązane, zabezpieczając ją w sposób zapewniający zarówno wygodę, jak i ograniczenia. Tymczasem z fachową precyzją Lambert przeprowadził liny przez otwory w suficie, zachowując ostrożność, ale celowo. Gdy napięcie lin wzrosło, ciało Ciri zareagowało, unosząc się nad ziemię, aż jej palce ledwo dotykały podłogi. Poczuła odurzające poczucie bezbronności, zawieszone w powietrzu, z całkowicie odkrytą nagą postacią. Jej mleczno-elastyczna skóra lśniła w świetle świec, a cienie tańczących świec podkreślały jej piękne kształty.
Głodne oczy Lamberta wpatrywały się w nią: „Ciri, jesteś piękna ponad miarę. Chcę posmakować Twoich ust i pieścić Twoją skórę. Jesteś odurzająca i chcę delektować się każdą chwilą z Tobą”.
Kiedy Ciri zwisała z lin, jej serce biło z mieszaniny nerwowości i podniecenia, a jej oddech przebiegał w płytkich oddechach. Dreszcz powściągliwości wyostrzył jej zmysły. Głos Ciri wydobył się z jej ust łagodnym, błagalnym tonem. „Czuję się taka bezbronna, Lambert” – wymamrotała, a jej głos był uwodzicielską prośbą. „Moje ciało pragnie dotyku. Poddaję się Tobie całkowicie.”
Gdy Lambert podszedł do niej, jego palce przesunęły się lekko po jej odsłoniętej skórze, od szyi po ramię i zaokrągloną zewnętrzną krawędź jej cudownych piersi, pozostawiając po sobie gorące ślady. – Prawie, kochanie. Z uśmiechem podnosi opaskę i zakrywa jej oczy.
Opaska zasłaniała świat, pozostawiając ją jedynie wyobraźnią i dotykiem dłoni Lamberta. Poczuła jego obecność coraz bliżej, jego oddech ogrzewający jej skórę. Jego język delikatnie liże jej płatek ucha, a jego zęby delikatnie go ocierają, ciągnąc żartobliwie, zanim puści. Składa szlak miękkich pocałunków w dół jej długiej, nieskazitelnej szyi, podążając za żyłą szyjną, a każdy pocałunek powoduje przyspieszenie bicia jej serca. Jego usta otwierają się, pozwalając zębom ocierać się o jej wrażliwą szyję, jakby chciał ją ugryźć, ale zamiast tego całuje ją zmysłowo. Potem pozwala, aby ich usta w końcu się zetknęły, przygryza jej dolną wargę, po czym przywiera swoje usta do jej ust, ich usta są naturalnie otwarte, pozwalając, aby ich języki eksplorowały swoje głębiny.
Jej ciało mrowiło z oczekiwania, gdy dotyk Lamberta wędrował po niej, symfonia wrażeń grała na jej skórze. Opaska na oczy wyostrzyła jej pozostałe zmysły, sprawiając, że każde muśnięcie jego palców, każdy pocałunek, każdy szept jego oddechu na niej był urzekającym doświadczeniem.
W miarę jak dotyk Lamberta stawał się coraz śmielszy, jęki Ciri mieszały się z odgłosami skrzypienia lin. Jego głos cichym szeptem: „Ciri, twoje ciało, twój duch, wszystko w tobie jest urzekające. Nie mam cię dość.” Jego dłonie obejmowały jej pełne, młode piersi. Jego kciuk przesunął się po jej sztywnych, nabrzmiałych sutkach, wysyłając przez nią falę pożądania, wywołując jęk, błagając o więcej.
Jego palce mocno ścisnęły sutki i wykręciły ją, zwiększając jej podniecenie. Jego ciepły język lizał jej wrażliwe sutki, szybko poruszając się z boku na bok, zanim jego usta całkowicie ją pochłonęły. Ciepło jego ust, kontrastujące z zimnym pokojem, sprawiało, że jej jęki przyjemności stawały się coraz głośniejsze. Przy każdym dotyku ciało Ciri wyginało się i drżało, poddając się rozkoszy, która ją otaczała.
Ciało Ciri pulsowało potrzebą, zmysły wyostrzały się do gorączki. Każdy dotyk, każde słowo wywoływało dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa, rozpalając ją pożądaniem. Była to doprowadzająca do szaleństwa, wykwintna tortura, która sprawiła, że zapragnęła więcej. Poczuła, jak jej skóra się rumieni, delikatne ciepło gromadzące się między jej udami, rozkoszny ból pragnący uwolnienia.
Jego palce przesunęły się po środku jej klatki piersiowej, poniżej klatki piersiowej, nad pępkiem i na kilka sekund zawisły nad włosami na jej miednicy. Jego ciepłe palce pozostawiły na jej skórze gęsią skórkę. Jego dłoń się obróciła, jego palce przesuwały się po kręconych włosach jej płci, a środkowy palec przesuwał się po jej wilgotnej szczelinie, rozchylając ją po drodze. Jego palce rozdzieliły w trakcie podróży jej delikatne fałdy, przesiąknięte zmysłowością, zanim odnalazły i delikatnie prześledziły zewnętrzny pierścień wejścia do pochwy.
Jego głos ociekał figlarnym uwodzeniem, gdy pochylił się bliżej, a jego usta znajdowały się zaledwie kilka cali od jej ucha. „Och, moja księżniczko, wygląda na to, że jesteś tak samo niecierpliwa jak ja” – szepnął, a w jego tonie była mieszanina psot i pożądania. „Twoja cipka jest przesiąknięta pożądaniem. Czuję niepowtarzalny zapach twojego pożądania. Czy jesteś gotowy poddać się nam na następną godzinę, tak jak się zgodziłeś?
Głos Ciri drży z nutą nerwowości, gdy odpowiada na śmiałe pytanie Lamberta. „Tak” – dyszy, a jej słowa są przepełnione odurzającą mieszaniną pożądania i poddania. „Jestem gotowy, odbierz nagrodę, póki możesz”. Powiedziała z figlarnym uśmiechem.
Gdy palce Lamberta wbijają się w nią, czuje odurzające ciepło i wilgoć jej najgłębszych głębin. Czuje pulsujące ciepło otulające jego palce, namacalny przejaw jej pożądania i podniecenia. Z jej ust wydobywają się ciche westchnienia i jęki: „Och, och, och, tak”. Rozkoszuje się władzą, jaką sprawuje nad jej przyjemnością, sposobem, w jaki jej ciało reaguje na każdy jego ruch. Z każdym zgięciem palców szuka jej najbardziej wrażliwych miejsc, zachęcając przyjemność do przepłynięcia przez jej ciało. Czuje subtelne drżenie i spazmy, które ją przechodzą.
Z każdym ruchem palców zagłębia się, badając kontury jej wewnętrznych ścian, szukając słodkich punktów, które wywołują u niej westchnienia i drżenie. Zwraca szczególną uwagę na sygnały jej ciała, dostosowując prędkość i siłę dotyku, aby zwiększyć jej przyjemność.
Jej słowa urywają się fragmentarycznymi szeptami i jękami, ledwo spójnymi, ale ociekającymi tęsknotą i ekstazą. Jęczy: „O bogowie, tak… nie przestawaj”, wyrażając pilną potrzebę jego dotyku. „Lambert, proszę… więcej”.
Jej głos drży od ciężaru pożądania, gdy tworzy symfonię ekstazy, która odbija się echem po pomieszczeniu. Jej nogi, kiedyś skrzyżowane, teraz zwisają swobodnie, umożliwiając mu coraz większy dostęp do jej głębi. Każdy dotyk, każde pociągnięcie powodowało, że zalewały ją fale przyjemności, a ona zatracała się w delirycznej kapitulacji zmysłów.
Nowa obecność dała o sobie znać. Bogata i dźwięczna barwa „Nie zapomnij o mnie Ciri”. Głos Coena dołączył do głosu Lamberta w zaciemnionym pokoju za nią. Pocałunki składały się z jej pleców, od karku aż do szczytu kręgosłupa. Gdy jego palec delikatnie prześledził jej drżący kręgosłup, do dolnej krzywizny pleców i pomiędzy pęknięciem jej tyłka. Jego dłonie mocno i brutalnie chwyciły jej okrągły tyłek, delikatnie ją rozsuwając.
„Gotowa, aby przejść na wyższy poziom, Ciri?” W głosie Coena pobrzmiewała nuta psot i oczekiwania, podsycając ogień, który już w niej płonął.
Ciri wstrzymała oddech, a jej głos był ledwie szeptem, gdy odpowiedziała: „Tak, Coen”.
Palce Lamberta cofają się od wejścia do pochwy, przez co Ciri jęczy na jego widok. Jego palce, nawilżone pożądaniem, odnajdują jej łechtaczkę i zaczynają ją gwałtownie naciskać i pocierać.
Palce Coena penetrują ją, powodując sapnięcie z satysfakcji. Dotyk Coena splótł się z dotykiem Lamberta, a ich dłonie współdziałały w harmonii, rozpalając w niej ogień. Ich ruchy były zsynchronizowane, Coen wsuwał i wysuwał palce, podczas gdy Lambert przybliżał ją do orgazmu za pomocą stymulacji łechtaczki.
Ciało Ciri reagowało na każdy ich dotyk, a jej pożądanie rosło z każdą chwilą. Jęczy z zachwytu z zapartym tchem: „o tak, twój dotyk jest niesamowity! Robię się cała mokra, uwielbiam jak przyprawiasz mnie o dreszcze!”
Kiedy jej wilgoć kapała na jego dłonie, nawilżony kciuk Coena przesuwał się po jej kroczu, aż do ciasno zaciśniętego odbytu. Oddech Ciri staje się coraz płytszy, strach i bezbronność trawią ją, gdy czuje czubek jego kciuka nacierający na jej pulsującą dziurkę. Przebija środek jej napiętego, muskularnego pierścienia odbytu, który nie jest już w stanie powstrzymać jego nawilżonej inwazji.
Ciri błaga: „Coen, boję się. Nigdy tego nie robiłem! To niewygodne.”
Czubkiem kciuka ściskając jej mięsień wzrokowy, szepcze jej do ucha: „Ciri, po prostu odpocznij. Pokażę Ci, jakie to może być przyjemne. Powiedziałeś, że się poddasz, prawda?
„Mmm” powiedziała. Koncentrując się na relaksie, znalazła przyjemność wśród bólu i zaczęła być niesamowicie podniecona pomysłem zrobienia tego. „OK, ale część mnie jest trochę przestraszona. Czy możemy to zrobić powoli i upewnić się, że czuję się bezpiecznie i komfortowo?”
„Oczywiście, Ciri” – mówi, gdy jego palce razem wbijają się w nią. Gruby mięsień zwieracza poddaje się i jego kciuk przesuwa się obok jego grubej ściany do jej miękkich, nawilżonych wnętrzności, które są śliskie i zachęcające. Jego kciuk przyciska ścianę oddzielającą jej dziurki, kciuk i palce zaciskają się, pocierając ją gwałtownie.
W międzyczasie dłoń Lambera opiera się, mocno naciskając na jej miednicę, a jego palce nadal szybko stymulują jej łechtaczkę ruchami na boki.
Zapadnięcie się wewnętrznej ściany pochwy w połączeniu z powtarzającymi się pchnięciami Coena budzi jej punkt G. Jej ciepło wzrasta jeszcze bardziej, zaczyna się pocić i dyszeć, gdy szczyt zbliża się do szczytu.
Przyznaje, że sprawia jej to przyjemność: „Och, Coen… Nigdy nie spodziewałam się, że to uczucie będzie tak niesamowicie intensywne i przyjemne. Proszę” – błagała głosem przepełnionym pożądaniem – „nie przestawaj. Potrzebuję was obu”.
Coen, czując, że może przekraczać granice, mówi: „Nie przestaniemy, jeśli pozwolisz nam nazywać cię naszą dziwką, kiedy się z tobą pieprzymy!”
Przyjemność promieniowała przez jej ciało, gdy nadal się w nią zagłębiał. Nie obchodziło jej nic innego, jak tylko uwolnienie. „O tak, zrobię wszystko, tylko nie przestawaj. Jestem twoją pieprzoną dziwką! Użyj mnie!!"
Jej słowa wisiały w powietrzu, naładowane oczekiwaniem. Bezbronności Ciri dorównywała jedynie jej zapał i niezłomne pragnienie odkrywania głębin przyjemności z Coenem i Lambertem. Liny, które ją wiązały, służyły jako fizyczne przypomnienie jej poddania się, wzmacniając jej podniecenie i podsycając głód ich dotyku.
Głos Lamberta, ochrypły i pełen pożądania, odpowiedział na jej prośbę. „Dopiero zaczynamy, Ciri. Wykorzystamy cię jak dziwkę, którą jesteś!”
Ciało Ciri drżało, aż kulminacja pękła, wysyłając fale przyjemności przetaczające się przez jej ciało. „O bogowie, o kurwa!” Jej ciało trzęsło się w niekontrolowany sposób, liny skrzypiały, gdy kołysała się w powietrzu, gdy nadal w nią uderzały. Płyny spłynęły po jej nogach, gdy wytrysnęły z niej i uwolniły się na podłogę. „O bogowie... to było... nawet nie mogę znaleźć słów. Miałem wrażenie, że całą moją istotę pochłonęła przyjemność. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego.
Gdy elektryzujące napięcie w pomieszczeniu wzrosło, Coen odsunął od niej palce i powoli sięgnął po pasek. Ciszę przerwał głos Coena, niski, uwodzicielski szept. „Czy jesteś gotowy na więcej, dziwko?”
AKT CZWARTY: PRZYJEMNOŚĆ BÓLU
Schodząc z niedawnego haju, była teraz gotowa zrobić wszystko, co sprawiłoby jej przyjemność. Skinęła głową, że tak.
Coen przesunął gładką skórą paska po nagim tyłku Ciri. Delikatny kontakt wywołał dreszcz oczekiwania wzdłuż jej kręgosłupa, powodując lekkie wygięcie się w łuk, zachęcając do dalszych eksploracji. Uczucie paska na skórze spowodowało, że przepłynęły przez nią pyszne fale przyjemności, wyostrzając jej zmysły i budząc głębszą tęsknotę.
Głos Coena, aksamitny szept, odbił się echem w pomieszczeniu. „Lubisz to uczucie, Ciri? Dotyk skóry na skórze?”
Odpowiedź Ciri, zdyszany szept, niosła ze sobą mieszaninę pożądania i poddania. „Tak” odpowiedziała głosem przepełnionym mieszaniną oczekiwania i tęsknoty. „To uczucie… wspaniałe”.
Gdy pasek dotknął jej skóry, wydając miękkie, kuszące uderzenie, Ciri wydała z siebie pisk, który mieszał przyjemność z nutą zaskoczenia. Dźwięk wydostał się z jej rozchylonych ust, delikatne westchnienie, które zdradzało mieszaninę wrażeń przepływających przez jej ciało. Nieoczekiwane ukłucie paska na jej nagiej skórze wywołało dreszcz przyjemności, który promieniował przez całą jej istotę. To była ulotna chwila, krótki wybuch doznań, który sprawił, że zapragnęła więcej.
Raz za razem uderzał ją, coraz mocniej i mocniej. Jej jęki odbiły się echem po pomieszczeniu, co było świadectwem przyjemności, która w niej rozbrzmiewała. Uderzenie paska odbiło się echem w jej ciele, wywołując ognistą reakcję, która wygięła plecy w łuk i sprawiła, że jej mięśnie napięły się w oczekiwaniu. Po ostrym uderzeniu nastąpił przypływ ciepła i mrowiący ból, który obudził wszystkie zakończenia nerwowe.
Przy każdym uderzeniu jej ciało napinało się, a ona wydawała jęki i westchnienia. Jej jęki wypełniły powietrze, tworząc harmonijny chór ekstazy i poddania. Każdy jej oddech był przesiąknięty upojnym zapachem pożądania. Liny, które ją związały, fizycznie przypominały jej bezbronność, zwiększając intensywność tego doświadczenia.
Gdy usta i język Lamberta wprawnie zadziałały magią na jej piersi, jęki Ciri stały się głośniejsze, wydobywając się z głębi jej wnętrza. Wiła się i wyginała w łuk, opierając się o krępujące ją liny, a napięcie i powściągliwość tylko jeszcze bardziej podsycały jej pragnienie. Smak ekstazy pozostał na jej ustach.
Gdy dłoń Coena mocno chwyciła jej zaczerwienione pośladki, przez ciało Ciri przepłynęła fala wrażeń. Początkowe ukłucie bólu szybko przekształciło się w odurzającą mieszankę przyjemności i pożądania. Intensywność jego uścisku w połączeniu z kontrastem jego dotyku na jej wrażliwej skórze wysłała fale czystej przyjemności promieniujące przez jej istotę.
Rozkoszowała się niezwykłym paradoksem, jednoczesnym bólem i przyjemnością, jakie wywoływał dotyk Coena. Był to taniec wrażeń, w którym granice jej przyjemności rozszerzyły się poza to, co kiedykolwiek znała. W głębi tej dychotomii przyjemności i bólu Ciri znalazła wyzwolenie, obejmując surowe, nieokiełznane pragnienia, które w niej rosły.
Coen szczeknął na nią: „Rozłóż nogi, dziwko! Zaraz dostaniesz poczęstunek. She did as she was told, she loved being dominated. Coen grasped his thick black cock and rubbed it against her saturated cunt, ensuring he was greased up with her lubrication.
Ciri, feeling his girth between her thighs, moaned with anticipation. “Oh, Coen you’re so big!”
As Coen pressed himself against Ciri's exposed and eager body, the melding of their flesh sent shockwaves of pleasure coursing through her. Her vaginal opening was stretched open. The forceful contact between them heightened her sensations, the unmistakable heat of his arousal against her sensitive skin fueling her desire to new heights.
Their bodies moved in perfect synchronization, a dance of passion and need. The ropes that held Ciri captive allowed for limited mobility, intensifying the sensation of Coen's every touch and thrust. With each deep, penetrating movement, Ciri felt herself losing control, her body surrendering to the intoxicating blend of pleasure and desire that enveloped her. The friction between them ignited a wildfire within, consuming her with an insatiable hunger for more. She moaned as Coen's rhythm became relentless.
Her body molded itself to his, every curve and contour a perfect fit. The powerful thrusts, the meeting of their bodies, sent shockwaves of pleasure radiating outward, spiraling through her core and igniting her every nerve ending. With each movement, they soared higher, their passion reaching crescendo after crescendo until they finally succumbed to the intoxicating release that awaited them.
As the intensity of their passion reached new heights, Lambert joined in, adding another layer of desire and pleasure to the already electrifying connection. He pressed his rod into her cunt as well, the burning sensation of her stretched vaginal opening increased the pleasure she felt, a pleasure of complete fullness. The synchronized movements of all three bodies created a symphony of sensations, a dance of ecstasy that left Ciri breathless.
“Oh gods…both of you are huge!…uh….it feels so good. Fuck. I love being used by you! Oh, yes, yes, I am you slut!” She admitted, knowing that it was true.
She felt the heat of Lambert's body pressing against her, his every thrust driving her closer to the edge of bliss. The sensation of being filled by both Coen and Lambert simultaneously sent waves of euphoria crashing through her, overwhelming her senses and blurring the line between pleasure and ecstasy. Ciri surrendered herself completely to the rhythm of their bodies, each movement pushing her further into a realm of pleasure she had never experienced before.
She reveled in the feeling of being desired by both men, the intensity of their passion fueling her own. The room filled with breathless moans, mingled in the air as they indulged in the depths of their shared desires. Her body became a vessel of pleasure. Every nerve ending came alive, every inch of her skin humming with delight.
As their bodies continued to move with an insatiable hunger, Ciri felt a growing urgency within her. The flames of desire burned hotter and fiercer, driving her toward the edge of release. Ciri's moans grew louder, her breath coming in ragged gasps as her body trembled with anticipation. She yearned for the ultimate release. “You’re going to make me come so hard,” she screamed, feeling the pressure boil over.
The pleasure built, the intensity rising to an almost unbearable level. In a moment of uninhibited surrender, Ciri let go. Her body convulsed with ecstasy, every nerve ending ignited with pleasure as she reached the pinnacle of her desire.
ACT FIVE: WITCHERS
A euphoric wave washed over her, cascading through her body in shuddering waves of bliss. She cried out in rapture, her voice intertwining with the symphony of their shared pleasure. At that moment, an unexpected surge of magical energy coursed through her veins. The power of her Elder Blood awakened, triggering a chain reaction that extended to the two Witchers holding her.
The men stepped back, confused. In an instant, Coen and Lambert felt a jolt of electrifying energy surging through them. Their bodies convulsed as the dormant mutations within them were ignited by the potent magic that emanated from Ciri. The black lines of their enhanced Witcher physiology rippled across their skin, veining their bodies with an otherworldly glow. Their bodies grew in size by ten percent, their muscles became more defined and their skin more pale. The transformation was swift and intense. The blackened eyes of the Witchers intensified, mirroring the depth of the magic that flowed through them. They became more in tune with their mutant nature, their senses heightened to supernatural levels.
Ciri herself was not unaffected by the surge of power. Her transformation took on a celestial quality as if her very essence merged with the magic that engulfed her. She radiated an ethereal light, her body seemingly transcending its mortal limitations.
In their new animalistic forms, they no longer had restraint. Lambert stepped up to Ciri, taking her hanging body and thrusting himself deep into her. His girth and size penetrated her deeper than ever filling her like two men couldn’t. Her legs wrapped around him as his claws dug into her thighs giving him the leverage to mercilessly pound his flesh weapon deep into her depths.
Coen, as well, stepped closer to Ciri. Her ass hung down as she was wrapped around Lambert getting plowed. His claws spread apart her butt cheeks and pressed his massive thick lubricated black cock into her tight asshole. He pushed his fat rigid mushroom tip against her hole, opening up her hips, and stretched her muscles apart.
Her ass burned, and her sphincter never had a chance to fight off his assault. “Oh shit! Oh, gods! You're so fucking big!”
The head of his big cock popped into her asshole, getting to the lubricated soft skin of her anal cocoon, the sensation excites Ciri, pleasure radiating like didn’t know she could feel.
Ciri howls at Coen, pushing him forward, “Ow, yes,
you feel so good! I want to feel you deep inside me, stretching me out.” As requested he pushed deep into her. His thrust punctured deep into her, rapidly, filling her bowels like she had never felt before. The strong anal muscle stretched wide gripping around his flesh tightly, increasing his pleasure. She felt every pulsating vein on his rigid cock, each bump sending beams of ecstasy deep into her soul. Once fully buried, he began an onslaught of long deep thrusts that pushed any remaining air out of her ass. Her butt shook with the violent thrusts he impaled her with. “Ohhhhhh, fuck!” she squealed in delight.
She fought against the rope, as the men thrust into her, needing to take control deep inside. The bindings splintered into the dust of hemp above her as her strength increased with a surge of magic. Her arms wrapped around Lambert's neck, her claws digging into his skin, her head resting on his shoulder as she savors their pleasurable assault.
As they continued to thrust, the physical pleasure intensified with each movement, sending waves of ecstasy radiating from the point of contact. The friction, the rhythm, and the intensity of their lovemaking brought her to the edge of bliss. Her body responded eagerly, arching, moaning, and surrendering to the overwhelming pleasure. She lost herself in the moment, the sensations consuming her entirely.
As the intensity of their passion reached its peak, Ciri became aware of a continued transformation occurring within Coen and Lambert. Their bodies seemed to expand, muscles bulging with incredible power. Ciri could feel the sheer power radiating from them, as their movements became even more vigorous and commanding. With each thrust, the intensity magnified, filling her with a combination of pleasure and a hint of awe. Ciri found herself completely enraptured by their newfound size, the sheer force of their bodies overwhelming.
Ciri screamed, “More... I need more of you both. Fill me, fill your slut, make me yours.”
In a final thrust, Lambert drills his hips deep into Ciri hitting the back wall of her vagina sending a spike of pleasure from her cervix to her mouth.
In a yelp pleasure, she begs, “I want to feel your hot seed in me!”
On her command, the Witcher releases a torrent of hot black magical cum that paints her insides. It shoots, like a spray from a hose, in a non-stop flow of liquids deep into her cervix. Her belly filled with his sticky goo, she could feel her stomach expanding as it fills her, the heat of the liquid setting her soul a blaze in rapture.
Spent, he stares at his conquest. Her ass was still impaled on Coen’s long thick black cock, his hands holding her by her breast. With each of Coen’s thrusts, Lambert watches as her cunt gushes a waterfall of his liquidy black release onto the floor. Coen, lifting her by her breasts and shoving her lithe form hard on his massive rod. Her moans are loud and passionate as she enjoys the pleasure of his girth sliding in and out of her butt.
As Lambert reached the peak of his pleasure, Ciri felt a deep sense of satisfaction. The knowledge that she had been a part of his pleasure, a willing participant of it, made her glow in satisfaction. He finally reaches his climax a few minutes earlier, filling her bowels with a jet of Witcher cum that pushes up her colon into her intestines. His girth locked in his seed in her so the searing heat of his liquids can be felt deep into her abdomen. Spent, he lets her down on the ground, her body like a rag doll, her legs shaking uncontrollably.
Ciri's heart raced as she felt the ground below her. She landed on her hands and knees, her pussy and asshole pouring out cum that dripped down her legs. As she removed the blindfold that had obscured her vision, she was greeted with the sight of Coen and Lambert in their mutated forms, their bodies adorned with black lines, their veins pulsating with raw power. Their penises were already rigid again, It was a sight that left her breathless, her lips parting in both astonishment and desire.
She couldn't help but be captivated by their transformed beauty. The combination of their muscular physiques, the striking black lines coursing through their skin, and the sheer intensity in their eyes was an irresistible sight to behold. The mutations had turned them into something otherworldly, an embodiment of strength and resilience that both fascinated and aroused her.
With her lips slightly parted, she longed to taste the power that emanated from their transformed bodies. Ciri's lips brushed against Lambert's flesh, her mouth tracing a path along the contours of his rigid form. Ciri’s tongue stretched out, touching him. She revealed in the taste of him, the scent of their passion mingling in the air. Her lips hovered above his massive hard-on, her breath mingling with his as anticipation filled the air. The intensity of the moment was palpable, as both of them knew what lay ahead.
As her lips descended upon him, she felt his size and potency in a more intimate way. His tip entered her stretching her jaw wide open. Her senses were overwhelmed by the sheer magnitude of him, both physically and metaphorically.
The taste of herself, on his cock added a new layer of sensuality to the experience. As Ciri licked her essence from her lips, a shiver of pleasure coursed through her. The taste was a mixture of sweetness and musk, a tantalizing blend that aroused her senses even further. The flavor lingered on her tongue, a lingering reminder of the ecstasy she had experienced.
From behind, Coen pressed himself against Ciri’s cunt, her body responded instinctively, buckling under the force of their combined movement. The power and intensity of their union overwhelmed her senses, sending waves of pleasure coursing through her veins.
Her back arched as Coen's strong hands firmly grasped her hips, guiding her movements and melding their bodies together. The sensation of his muscular form pressed against her, his large black cock drilling into her deepest desires, sent shivers cascading down her spine. She could feel the strength of his every movement, the raw energy emanating from him as they moved in perfect synchrony.
With each thrust, Ciri was pushed further and further down onto Lambert's thick flesh. The seal around her lips she tried to create broke creating slurping sounds of slobber that echoed against the brick walls. The power she could feel pulsating from Coen and Lambert electrified their union. It was as if they were caught in a tempestuous whirlwind of desire, their bodies moving with an intensity that bordered on the primal. As the Witchers pressed into her face and her pussy, her body responded instinctively, buckling under their power, both figuratively and literally. Their combined movement and intensity overwhelmed her senses, sending waves of pleasure coursing through her veins.
Ciri’s hands rapidly beat against Lambert’s rigid flesh, yearning to satisfy him. Her throat relaxed, each time Lambert grabbed her head to thrust into her face. She allowed him to go further and further down her neck. Her magical powers gave her a strength she didn’t realize she had. She didn’t gag and couldn’t feel the pain of his long cock. All she could feel was the width of her neck expanding as his twelve-inch thick tool plowed into her face.
Lambert released a long moan of pleasure then said, “Ciri, I'm close... You're driving me wild. Keep going, don't stop.” Ciri could feel the pulsating rod in her mouth. She hungered for his satisfaction and applied extra suction to the large head of his shaft while her hands furiously worked his lubricated tool. She knew her prize was close. He howled in pleasure as his second orgasm shot out in a series of spurts into her mouth.
As the culmination of their passion reached its peak, Ciri found herself overcome with a sense of urgency and hunger. Without hesitation, she swallowed, taking in the essence of Lambert's release. It was a moment of raw intimacy. In that fleeting moment, as she tasted his essence, Ciri felt a surge of both satisfaction. The taste lingered on her tongue, it was a taste that resonated deep within her, stirring a mixture of emotions—desire, fulfillment, and a twinge of longing. As she swallowed, Ciri felt a sense of empowerment and liberation. It was a choice she made, an affirmation of her desires, and a testament to her ability to pleasure.
As Ciri lavishes her attention on Lambert, his body tenses with ecstasy. His voice comes out as a ragged whisper, filled with a mix of surprise and delight. "By the gods, Ciri, you're incredible. Your mouth feels incredible... You're driving me wild," he gasps. He can't help but express his amazement at the intensity of the pleasure she's bestowing upon him. The sensations coursing through his body overwhelm him, and he's unable to hold back his vocal admiration.
Coen, his body still ablaze with desire, continued to undulate his hips, thrusting Ciri forward with a rhythm that resonated deep within her core. Every movement sent waves of pleasure coursing through her body, igniting her senses and pushing her further into the realm of ecstasy.
In a low growl, Coen grunts, “Let me show you how I can satisfy your desires, Ciri. I want to make you quiver with pleasure.”
As his strong hands found purchase on her waist, guiding her with a firm yet gentle grip, Ciri surrendered herself to the intoxicating dance they shared. The world around them faded into a blur, leaving only the palpable connection between their bodies, the electrifying chemistry that fueled their shared desires.
Coen's unwavering stamina, a testament to his Witcher training and fortitude, plunged into her sopping wet cunt liberally. Each thrust was purposeful, calculated, and aimed at driving Ciri to the pinnacle of pleasure. With every undulation, Ciri's senses heightened, her body responding eagerly. Waves of pleasure rippled through her, building with an intensity that threatened to consume her entirely. She was lost in the sea of sensations, her mind awash with pure, unadulterated bliss.
She begged for his massive black cock, “Yes, Coen... show me your strength, your power. I want to feel it all.”
Her fingers clawed at the stone beneath her, her nails digging into the cracks and crevices as she surrendered herself to the overwhelming pleasure coursing through her veins. His thick black dick pushed deep into her leaving a wake of desire in its path, the muscles in her vagina quivered for the next thrust. Each thrust brought her closer to the edge, pushing her to the brink of release and beyond.
Coen, attuned to her every response, read her body like a well-worn book of desires. He reveled in the power he held over her, relishing in the way her body quivered under his touch, the way her breath hitched with each exhilarating movement. Her vagina was so tight, it hugged his fat cock like a warm wet sheath, he never wanted to leave her yearning cunt. His pleasure intertwined with hers, their connection growing stronger with each passing moment.
As Coen reached the pinnacle of his ardor, Ciri could feel the pulsating heat of his release deep inside her. A surge of pleasure rippled through her core, intensifying the already overwhelming sensations coursing through her body. The rhythmic contractions of his muscles sent waves of ecstasy radiating through her, pushing her pleasure to new heights.
Her inner walls clenched around his massive black girth, embracing his release with a sublime mixture of satisfaction and longing. The feeling of his hot-cum filling her, sent shivers of pleasure cascading through her body, she was copulated by monsters and loved every second of it.
Time seemed to stand still as her ravaged body erupted in a final orgasmic release. Ciri's senses heightened, every nerve ending alive and tingling with the electrifying aftermath of their union. She reveled in the primal ecstasy that coursed through her veins, feeling a sense of completion and fulfillment that only the passionate embrace of two souls could bring.
As they caught their breath, bodies still entwined, a profound sense of contentment washed over Ciri. She basked in the aftermath of their shared pleasure, feeling a deep sense of satisfaction and intimacy that surpassed any fleeting desires. At that moment, she realized the true power of their connection and the depths of the love and passion that had brought them together.
As waves of ecstasy crashed over Ciri once more, her body soared to new heights of pleasure. A primal howl escaped her lips, echoing through the room, a testament to the intense rapture she experienced at that moment. The sheer intensity of the pleasure consumed her, overpowering her senses and leaving her lost in a vortex of raw, unbridled passion.
Her cries of pleasure reverberated in the air, a symphony of blissful release that mingled with the heavy breathing and moans of her lovers. Every nerve ending in her body ignited with fiery pleasure, each sensation magnified to an almost unbearable degree. It was an uninhibited expression of her most primal desires, an unrestrained outpouring of pleasure that transcended the limits of her physical form.
Her words tremble with raw intensity and euphoria. "Oh gods, yes... I'm coming…again," she moans, her voice a melodic blend of ecstasy and surrender. The sheer bliss washes over her, causing her body to convulse with pleasure, and at that moment, she's unable to hold back her uninhibited expression of delight. As Ciri's body trembles with each wave of pleasure, her voice escapes in breathless whispers. "You feel so good," she moans, her words a testament to the overwhelming sensations coursing through her. "I've never felt like this before
Ciri, fueled by her insatiable desires, turned her body towards Coen, her eyes locked on his form. A hunger stirred within her, a craving to explore the depths of pleasure even further. With a seductive gaze, she parted her lips, inviting him to come closer, to feel the taste of their shared intimacy.
As Coen met her gaze, a knowing smile curled on his lips, understanding the depths of her desires. He moved closer, his body drawn to hers, his desire mirrored in his eyes. With a tantalizing slowness, he positioned himself before her, offering his throbbing arousal to her eager lips.
Ciri's tongue darted out, tracing the outline of her lips, relishing in the lingering taste of their previous intimacy. With a mix of anticipation and arousal, she took him into her mouth, savoring the mingling flavors of their passion. The taste of herself on him ignited a primal instinct within her, intensifying her hunger and pushing her further into the realm of pleasure.
She worked her lips and tongue with a practiced finesse, exploring every inch of him, relishing in his response to her ministrations. The taste of their shared intimacy, coupled with the intoxicating sensation of his pulsating flesh against her tongue, sent ripples of pleasure coursing through her body.
As Ciri continued to indulge in her desires, her lips moving with purpose and skill, she felt a deep connection forming between them. The act of tasting herself on him created an intimate bond, a powerful aphrodisiac, driving them both to new heights of pleasure and ecstasy. Ciri continued to pleasure Coen with her lips until she was sure he was completely cleaned off and polished.
In that moment of climax, the room filled with a dazzling display of ethereal light. Vibrant hues of blue and white intertwined, dancing and pulsating in a mesmerizing display. The air crackled with a potent energy, charged with the magic of their desires and the release of their passion.
Their bodies trembled, still intertwined in a blissful embrace, as the waves of their climax subsided. They lay there, bathed in the afterglow, their breaths mingling in the stillness of the room. The air felt charged with otherworldly energy, the remnants of their powerful connection.
As they gazed into each other's eyes, they could sense a profound shift within themselves. The explosion of their combined elder power had opened up new possibilities, unlocking hidden depths within their souls. It was as if their union had awakened a dormant force, propelling them further along their paths of destiny.
They lay there, limbs intertwined and hearts intertwined, their bodi