Część 1
„Jezu, znowu się spóźnimy”, myślę sobie, gdy siadam na kanapie w salonie z głową opartą na jednej ręce.
Była sobota, noc imprezy Doonsberg i nie dało się z niej wyjść. Sąsiedzi z ulicy zaprosili nas do swojej rezydencji kilka miesięcy temu. Zrobiono potwierdzenia, skontrolowano i ponowno sprawdzano kalendarze, wykonano rozmowy telefoniczne. Krótko mówiąc, umowa była skończona.
Jeśli kiedykolwiek była noc na imprezę, to właśnie to. Pełnia księżyca w przeddzień późnego lata spogląda leniwie na wiejską społeczność. Osiadła lekka mgła, wypełniając powietrze tajemniczą nutą czegoś, czego nie można powiedzieć, a jedynie poczuć, przewidzieć. Samotny rechot starej żaby ryczącej, która szuka partnera, podejmuje kolejną zmęczoną próbę. To jak scena z filmu, po prostu czekanie, aż przyjdą aktorzy i ożywią ją.
Znowu patrzę na zegarek. godzina 9. Nie przeszkadza mi to, że tęsknimy za imprezą, ponieważ uważam, że Doonsberg jest nudny. Napuszona bogata para, której jedynym zajęciem jest biznes i której trudno jest prowadzić rozmowę bez komentowania ceny rzeczy. Sprawili, że chciałem rzygać. Po prostu nie lubię się spóźniać z zasady. Nieokrzesany, wiesz.
„Kochanie, na miłość boską, chodźmy już z tym skończyć. Jestem pewien, że wyglądasz…” Zaczynam krzyczeć, tylko po to, by znaleźć słowa uwięzające mi w gardle, gdy pojawiasz się w drzwiach.
Na twoich ustach pojawia się figlarny uśmiech, gdy widzisz moją reakcję na twoje nagłe pojawienie się. Nie mogę oderwać od ciebie oczu. Ubrana tylko w małą czarną sukienkę bez ramiączek, która graniczy z linią przyzwoitości i parę czarnych szpilek, wyglądasz jak spełniony mokry sen. Twoje włosy opadają prosto wokół twarzy, łaskocząc łopatki i podkreślając ciemne umalowane oczy i pełne czerwone usta. Twoje perfumy sprawiają, że czuję się oszołomiony i rozszerzam nozdrza, rozpaczliwie pragnąc więcej.
Odchrząkuję, wyrywam się z zadumy. Wstaję, poprawiam swoją erekcję, która nagle ożyła, i pokonuję dystans do ciebie. Dzielimy się uśmiechem i całujemy Cię w policzek, uważając, żeby niczego nie rozmazać. Zatrzymuję się przy twoim uchu i mówię: „Wyglądasz cudownie, kochanie… Wiesz, nie jesteśmy tak późno”.
Śmiejesz się, odgłos, który mrowi mi w uszach, i żartobliwie mnie uderzasz. „Bądź grzeczny, stadninie, a może później się trochę zabawimy”.
Wzdycham, rezygnuję na noc ze świętości i chowam twardo za pas. Biorę cię za rękę, wyprowadzam nas do samochodu i otwieram dla ciebie drzwi. Chwilę później wdrapuję się na siedzenie kierowcy i ruszamy dalej drogą.
Część 2
Impreza jest tylko trzy przecznice dalej, ale wciąż udaje mi się prawie dwa razy rozbić, ponieważ patrzę na ciebie prawie tak samo jak na drogę. Dojeżdżamy do rezydencji i z przodu wita nas kamerdyner. Wprowadza nas do drzwi, a potem znika w nocy z moimi kluczami.
Impreza jest taka, jak się spodziewałem. Starsi panowie i ich trofeum żony stoją wokół, piją drogą szkocką i dyskutują o polityce. Atmosfera jest stonowana i pomimo obecności dziesiątek osób, majestat rezydencji sprawia, że ma się wrażenie intymnego spotkania towarzyskiego. Wędrujemy od jednego skupiska ludzi do drugiego, rozmawiając i starając się, kiepsko, zachowywać się tak, jakbyśmy przynależeli.
Z mieszaniną dumy i zazdrości zauważam spojrzenia, jakie rzucają ci inni mężczyźni. W przypadku jednego szczególnie lubieżnego staruszka jest to rażące pożądliwe spojrzenie. Wskazuję ci to i śmiejemy się. Otulając cię ochronnie ramieniem, kierujemy się do kolejnej grupy ludzi.
Mijają godziny, a alkohol zaczyna działać na większą część imprezy. Poziom hałasu stale rośnie, gdy rozmowy stają się coraz bardziej hałaśliwe i ożywione. Apatycznie słucham przemowy starszej kobiety o podatkach, kiedy czuję lekkie szarpnięcie u boku. Mówisz do mnie „Łazienka”, a ja kiwam głową i odrywam się od ciebie, czując się nagle bardzo samotna.
Patrzę, jak odchodzisz, kołysząc uwodzicielsko biodrami, i po raz setny tej nocy życzę sobie, żebym mogła być sama. Kurwa, bycie dobrym. Nawet gdy ta myśl przechodzi mi przez głowę, wchodzisz po schodach i tuż przed zniknięciem z pola widzenia patrzysz przez ramię i mrugasz do mnie. Nie potrzebując dalszej zachęty, odstawiłem drinka i przepraszam. Starając się ukryć podekscytowanie, przechodzę przez pokój i wchodzę po schodach.
Uśmiecham się, widząc cię w korytarzu, wkradającego się do pokoi. Odwracasz się i obserwujesz mnie idącego w twoją stronę i machasz do drzwi numer trzy. Wybrałeś duży pokój biurowy. Na środku pokoju stoi masywne mahoniowe biurko. Ściany wyłożone są regałami na książki i kosztownymi obrazami. Jeden upada na podłogę, gdy uderzam cię o ścianę, nasze usta są zamknięte, a nasze ciała zgrzytają zgodnie, gdy wybuchamy ogniem naszej pasji.
Moje dłonie wędrują po konturach Twojego ciała, rozkoszując się Twoimi kobiecymi kształtami. Ściskam twój tyłek, ugniatając miąższ pod moimi rękami. Moja erekcja naciska na twój brzuch, naprężając się w moich spodniach. Czuję ciepło twojego seksu promieniujące na moją nogę, która jest zaklinowana między twoimi. Nasze języki pilnie szukają siebie nawzajem.
Kończę pocałunek, wplątując moją dłoń w twoje włosy, przyciągając twoją głowę do ściany i robiąc mały krok do tyłu. Zatrzymuję się na chwilę, by spojrzeć w twoje oczy z dzikim pożądaniem. Drugą ręką ściągam przód Twojej sukienki, odsłaniając Twoje piersi na noc, Twoje sutki twarde i sterczące. Zaczynam się z tobą drażnić, skubiąc twoją szyję i linię szczęki, wdychając twoje ucho. Lekko skomlesz, gdy moje usta przesuwają się w dół do twoich cycków, gryząc, ssając i pstrykając, a wszystko to z zamiarem przyniesienia ci jak największej przyjemności.
Twoja ręka znalazła drogę do mojego fiuta i powoli przeciera nim materiał moich spodni. Wolną ręką odpinam pasek i rozpinam rozporek, dzięki czemu spodnie opadają na podłogę. Wznawiasz mnie głaskanie, twoja gorąca mała rączka wysyła dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Moja ręka znów pusta, podnoszę palec środkowy i wskazujący do ust i wsuwam je do środka, zbierając ślinę, lubrykant. Zadowolona, że są dostatecznie mokre, sięgam dłonią między Twoje nogi i szybko spuszczam majtki, aby je zrzucić na bok. Wsuwam jeden, dwa palce do twojej gotowej mokrej cipki, wywołując u ciebie westchnienie.
Trwa to przez krótki czas; Ty gładzisz w górę iw dół trzonu mojej erekcji i jęczysz cicho, gdy cię dotykam, moje tempo nabiera szybkości i intensywności, a moje usta wędrują po słodkiej skórze twoich ramion i piersi. W końcu, sądząc po wilgoci kapiącej z moich palców, postanawiam, że nadszedł czas, aby Cię zabrać. Wyciągam ręce z twoich włosów i twojej cipki i chwytam cię pod tyłek, podnosząc cię. Odwracam się i podchodzę do biurka, gdzie kładę cię na plecach. Rzucam twoje nogi na ramiona i bez zbędnych ceregieli wsuwam mojego nabrzmiałego kutasa w twoją aksamitną cipkę.
Przez kilka minut jedyne, co można usłyszeć, to uderzanie twoich ud o kość miednicy, gdy wjeżdżam głęboko w ciebie, cała moja żądza napędza mnie, by jechać mocniej i szybciej. Przez chwilę martwię się, że możemy zostać złapani, ale widok mojej penetracji ciebie, twoich piersi podskakujących przy każdym pchnięciu i cielesnych krzyków uciekających z twoich ust odpycha wszystkie inne myśli. Jedyne, o czym mogę myśleć, to sprawianie przyjemności seksownej minx pode mną.
Nagle mnie odpychasz. Jestem zdezorientowany, dopóki nie zobaczę głodnego spojrzenia w twoich oczach. Cofam się o krok, abyś mógł manewrować, odwracając się i pochylając nad biurkiem. Cofam się i wchodzę w ciebie jeszcze raz, dając ci figlarny klaps w tyłek, tak jak ja. Chwytam twoje ramiona i ciągnę je z powrotem do tyłu, przypinając je jedną ręką w dolnej części pleców i używając ich jako dźwigni, aby wciągnąć się głębiej w ciebie. Drugą rękę przykładam do ust, delektując się smakiem Twoich soków zalegających na środkowym palcu. Upewniając się, że jest dobrze nasmarowany, przykładam palec do twojego odbytu i powoli wpycham go do środka. Czuję w tobie mojego fiuta przez membranę i pocieram je o siebie.
Nadal cię pieprzę, aż twoje jęki przejdą w jęk, a twoje ciało zacznie sztywnieć, gdy zaczniesz mieć orgazm. Traktuję to jako wskazówkę i zaczynam wbijać się w ciebie z porzuceniem, wiedząc, że mój własny orgazm nie jest daleko. Mocniej, mocniej, mocniej. W ciągu kilku chwil twoja ciasna cipka wysysa ze mnie moje nasienie i osuwam się na ciebie wyczerpany.
Pozostajemy tak przez chwilę, ja leżę na tobie, nasze ciała nabierają się na łyżki, gdy walczymy o oddech. W końcu wychodzę z ciebie i opieram się o biurko. Wstajesz i zaczynasz się prostować. Makijaż wokół twoich oczu zaczął spływać i zastanawiam się, czy nie rzucić cię ponownie na ziemię i mieć z tobą swoją drogę, ale już poprawiasz sukienkę i nadal jestem trochę zaskoczona tym epizodem. Rozumiem twoją wskazówkę i zaczynam się ubierać, chichocząc do siebie, gdy na próżno próbujesz naprawić włosy.
Poddając się, zwracasz się do mnie. "Więc, ogierze, jesteś gotowy na powrót na imprezę?"